Chlopcy Rometowcy - Forum Romeciarzy!

Pełna wersja: Mój pierwszy Ogar 200
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
zadzwonią do Romet&Arkus Group a tam się będą ludzie za głowy łapać haha ;D
Wpiszą rocznik który poda im tamten urząd gminy i tyle w temacie.
(16-07-2013 23:32:20)Błażej napisał(a): [ -> ]Takie sytuacje też są, Ja miałem takich multum w urzędzie Big Grin ludzie jak wchodzę tam to od razu wiedzą, że łatwo nie będzie Big Grin
Ale znają mnie i zawsze wszystko mam tak przygotowane jak powinno być Wink

A więc nie taki diabeł straszny Wink
Widzę Ty też się nie dałes

Uparty byłem. Babka pytała czy da rade jutro zarejestrować, bo oni w Częstochowie jeszcze nie wprowdziali go do bazy (w sensie że pewnie z archiwum do komputera) a jej od czwartku nie ma (tej babki w WK). A ja jej mówie, że mnie jutro nie ma od rana do wieczora, więc lipa. To spojrzała na mnie.. "Pan chwile poczeka". Poszła po tablice i wniosek. Poszedłem zapłacić, wypełniłem wniosek i wio Big Grin

(16-07-2013 23:48:14)Tomasso94 napisał(a): [ -> ]Wpiszą rocznik który poda im tamten urząd gminy i tyle w temacie.

Zapewne masz rację Wink Btw. tam właśnie jaja też z odnalezieniem były, bo teraz nie ma już tych urzędów gminy podobno tylko starostwa i to wszystko przenosili itd Big Grin
no no kłejk wreście się doczekałeś dokumentów oby ci się udało z tymi dokumentami do końca załatwić sprawę
Co ma się nie udać? Blacha jest? Jest. Tylko po dowód iść i heya. A co oni ostatecznie wpiszą, to już ich sprawa. Mi to lotto. Smile Od dzisiaj dopiero zaczynam rozkręcać "sezon" Big Grin Teraz to można poszaleć po mieście krejzi
Ogar dał się dzisiaj we znaki...

Postanowiłem z rana pojechać sobie ogarkiem do pracy (16km za miastem). No i wszystko było pięknie, zrobiłem po drodze postój itd. Nic tylko cieszyć się że tak ładnie jeździ. Ale... 10km za miastem, nagle zaczęły się problemy. Ogarek zaczął szarpać, przerywać a czasem w ostateczności gasnąć. Wrócił stary problem znany z wypadów w dłuższe trasy. W związku z tym do końca drogi ledwo dojechałem, bo ogar wyraźnie nie chciał jechać dalej, ale nie miał wyboru. Potem przed wyjazdem z pracy poustawiałem zapłon itd (chociaż się nie przestawił), ale ogólnie absolutnie nic się nie zmieniło od czasów gdy jeszcze w trasie nie przerywał. Zapłon ustawiony był tak samo, kondensator na swoim miejscu, świeca dobra. Dziwny przypadek... W każdym razie po tych regulacjach, udało mi się cudem dojechać do domu, ale również nie bez przygód z przerywaniem Confused

W domu zajrzałem sobie do iskrownika. Cewka zapłonowa wygląda podejrzanie. Jutro przed wyjazdem do pracy, szybko ją wymienię i liczę na to, że wszystko wróci do normy. Bo już ostatnio cewka dawała się we znaki, gdyż iskra była bardzo słaba, a żeby ogar jechał i nie przerywał, musiałem ustawić tak małą przerwę na platynach, że praktycznie nie dało się ustawić już mniejszej. Więc ewidentnie widać było, że żywot jakiejś części dobiega końca. Oby to cewka zapłonowa, bo mam drugą (zabiorę z czerwonego), a jej wymiana to 5 minut.

PS: Kilka fotek z trasy Wink

Dla przypadku wywal kondensator na zewnątrz, np. koło cewki w/n
Dzisiaj zaliczyłem kolejne 32km (16km w jedną stronę) Tongue Tym razem do pracy dojechałem bez żadnego problemu, z jednym postojem w połowie drogi. Z powrotem, tak samo, tyle że było znów czuć przerywanie. Ale na szczęście nie szarpał więc jakoś dało się jechać. Za chwile idę wymienić cewkę zapłonową, bo to pewnie jej wina. A przynajmniej cewka wydaje się być winna słabej iskrze.
Taaaak!!! krejzi

Naprawiłem te cholerne przerywanie. Ogar nie ma już prawa ani leciutko szarpnąć czy przerwać Smile

Otóż wymieniłem cewkę zapłonową, lecz nie dało to absolutnie żadnego efektu (cóż, przynajmniej teraz mam chyba trochę "zdrowszą" cewkę, więc nic nie poszło na marne). Pomyślałem wtedy "Wszystko już sprawdzałem. Teraz albo magneto, albo cewka W/N." No i obstawiałem cewkę... Pierwsze co mi wpadło do głowy to "Może po prostu jest luźna i czasem gubi masę?" No i to okazało się strzałem w 10! Sprawdziłem czy taśma wciąż trzyma cewkę tak sztywno jak kiedyś. Cewka miała luzy. Więc szybko taśma i nożyczki w dłoń. Przykleiłem cewkę do ramy na nowo i od tamtej pory w ogara wstąpiło nowe życie. Nic, ale to dosłownie NIC nie przerywa. Jedzie jak Romet nakazał. Po prostu bajka...

Tak więc stwierdzam, iż elektryka w ogarze to moja słaba strona i zdecydowanie nie nadaję się na elektryka. Dwa dni szukałem przyczyny tak głęboko jak to było możliwe, a tu okazało się, że to taka błachostka Facepalm2 A wszystko przez moje druciarskie patenty i nasze kochane polskie drogi... Bo to przez dziury w asfalcie pękło mi oryginalne mocowanie cewki i musiałem sobie jakoś radzić.

W każdym razie jutro założe jeszcze kopniak, może mimo zrytego półksiężyca (łapie tylko na 1-2 ostatnich zębach) teraz będzie palił znów z kopa, bo iskra pewnie jest mocniejsza. A jak nie to trudno, na popych paliłem go 5 miesięcy to nic się nie stanie jak jeszcze miesiąc tak będzie. A w sierpniu zafunduje silnikowi nowe uszczelki i półksiężyc.
Jak było z tymi papirami? Miałeś od komarka komplet. Przebiłeś tablicę znamionową i wsio? Do Czech zamierzasz tym pojechać?
Papiery podobno od Komara, ale skoro wyszło że od rocznika 83 to albo od 2352W z ostatniego roku produkcji, albo od Kadeta.

Ogar nie ma tabliczki znamionowej, tylko numery na główce ramy. ^^ Można powiedzieć, że krasnoludki w nocy przyszły i coś pomajstrowały Big Grin hehe

A do Czech przecież wyjazd jest maluchem a nie Ogarami Tongue Ja tym ogarem to mimo wszystko nie zapuszczam się za daleko. Jeszcze nawet porządnie nie dotarłem Smile
Kolejny dzień i kolejne przygody Big Grin

Tym razem, bardziej na wesoło Wink Otóż jak zwykle wybrałem się ogarkiem do pracy. Tuż przed wyjazdem z miasta zauważyłem, że w baku "rezerwa", na której nie przejadę za dużo. Mimo to w jedną stronę dojechałem bezproblemowo, jak zwykle z jednym postojem. Byłem bardzo zadowolony, że nic się po drodze nie działo. W pracy pożyczyłem 20zł na benzynę, którą i tak zamierzałem zatankować dopiero po powrocie do domu, gdyż nie miałem przy sobie Mixolu. Gdy wyruszyłem do domu, to dopiero zaczęły się przygody Wink Wyjeżdżając z pracy, jechałem wyboistą dróżką (jak to na wsi), no i za rogiem coś mi trzasło, a ogar stanął. Patrze, łańcuch spadł. Założyłem go i przed siebie. Wszystko cacy, tylko martwiłem się jak ja 16km zrobię na resztkach benzyny. No i już nie musiałem się martwić, bowiem 2km za wioską, dosłownie pod samą stacją benzynową, skończyła mi się waha... Byłem zmuszony kupić na stacji najtańszy olej (LUX10 - 13,90) i za resztę kasy zatankować. No to po kupnie oleju idę do dystrybutora, co by zalać mu litr benzyny. Chcę lać, a tu nagle pracownik krzyczy "Nie zatankujesz! Zapomniałem powiedzieć Ci, że mamy teraz dostawę." Cóż, chcąc nie chcąc, zostałem na stacji jakieś 15-20 minut do czasu gdy mogłem już zalać benzynę. Po zatankowaniu wyruszyłem w dalszą trasę. No i w pewnym momencie, jak zawsze wjechałem na obwodnicę. Lecz tym razem postanowiłem skręcić na niej w prawo, gdyż wg. znaków tamtędy też dostanę się do Bydgoszczy. Myślałem,że po prostu zjadę z obwodnicy, na szosę która jest obok niej. Nic bardziej mylnego. Wyjechałem w dalszą część obwodnicy, minąłem ostatnią nadzieję na zawrócenie (W sumie nie wiem czemu wtedy nie zawróciłem.) i pojechałem dalej. Po chwili zobaczyłem znak informujący mnie, że do Bydgoszczy mam 17km! Pomyślałem wtedy "No pięknie, dodatkowe 10km a w baku ledwie ponad litr benzyny..." . Nie miałem wtedy wyjścia i musiałem jechać przed siebie. Przy okazji domyśliłem się co to za trasa i gdzie wyjadę, więc wiedziałem jak jechać. No i tak jadę, jadę i jadę, a ogar wciąż od stacji nie miał odpoczynku. Myślę sobie "Jak tylko zjadę na szosę, to robię postój." . Wyjechałem w końcu na szosę... Lecz stwierdziłem, że dowlokę się jeszcze ten kawałek do miasta i gdzieś zrobię szybki postój. Jednakże po wjeździe do miasta stwierdziłem, że nie ma to już sensu i po prostu dojadę do domu. No i szczęśliwie dojechałem Smile

Szczerze mówiąc, to ostatecznie się cieszę z tego, że pojechałem naokoło. Mogłem przynajmniej przetestować ogarka na dłuższy dystans bez postoju, no i dla mnie to czysta przyjemność Wink Tylko jak zsiadłem z Rometa, to czułem, że moja prawa strona jest "z lekka" zdrętwiała od wibracji :F Ale co tam, fajnie było! Smile

PS: Jeśli ufać mapom Google, to od stacji benzynowej do domu zrobiłem 22,5km Tongue
no to fajnie fajnie. Będziesz robił coraz dłuższe trasy, będziesz mu coraz bardziej ufał, i przestaniesz się obawiać że Ci się zepsuje. Nie wiem czy na drogach szybkiego ruchu (ekspresówkach) nie ma zakazu ruchu dla motorowerów.
Pobocze było, więc raczej nie. Tym bardziej, że np. na tej części obwodnicy, którą jeżdżę zazwyczaj, jedzie się kawałek tylko (może z 1,5km) i chyba innego przejazdu tam nie ma. Poza tym wiele razy widziałem jak ktoś na sraczu tamtędy pomykał.
No widzę że nabierasz zaufania do ogarka. JA do Charta juz dawno nabrałem i jeździ cały czas bezawaryjnie Big Grin
Przekierowanie