Kawasaki KLR650 Tengai - 1991r
|
Autor |
Wiadomość |
jurek_j
Technik
Liczba postów: 830
Imię: J
Skąd: FGW
Pojazd: Romet Kadet
|
Kawasaki KLR650 Tengai - 1991r
Świeży nabytek, Kawasaki KLR do wypędzania demona na bezdrożach.
Ani idealna, ani zła. Technicznie jest nieźle, bo nowe opony, dobry napęd, zawias działający bez problemów. Wizualnie - do dopieszczenia, co zresztą widać na zdjęciach, dzięki temu może w końcu zrealizuję pomysł pomalowania czegoś w moro...
Silnik jednocylindrowy o pojemności 650ccm, generujący 20kW mocy maksymalnej, chciałem mieć DOHC, co prawda w 125p, no ale jeszcze nie, póki co w tengai'u mam.
Z bajerów szmerów poprzedni właściciel wyposażył motocykl w dodatkowe halogeny, do których jako zawodowy elektryk muszę pociągnąć nową, porządną instalację elektryczną. Poza tym jest jeszcze włącznik wentylatora chłodnicy i podgrzewane manetki, które co prawda na dzień dziś nie działają, ale może uda się coś z nich jeszcze wydumać. A no i komuś zbiło się lusterko, ten brak też trzeba będzie uzupełnić.
Po załatwieniu formalności pod względem ubezpieczenia OC i przeglądu technicznego doszedłem do wniosku że wrócę okrężną drogą do domu. Nawet nie wiedziałem że takie pipidówy są w promieniu 5km od mojego miejsca zamieszkania...
Trochę szkoda że nie ma stopki centralnej, będę musiał urzeźbić sobie jakiś stojak do serwisowania szrotka. A resztę się dopieści kiedyś.
Słit focie w poniższym linku, bo google pomieszało strasznie tą dawną, wspaniałą picasę...
ZDJĘCIA
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17-10-2016 21:40:41 przez jurek_j.)
|
|
17-10-2016 21:40:16 |
|
|
jurek_j
Technik
Liczba postów: 830
Imię: J
Skąd: FGW
Pojazd: Romet Kadet
|
RE: Kawasaki KLR650 Tengai - 1991r
|
|
17-10-2016 22:06:02 |
|
|
joozek
senior
Liczba postów: 2,409
Imię: Józek
Skąd: Lubin
Pojazd: Inny
|
RE: Kawasaki KLR650 Tengai - 1991r
Teraz tak
Twój to wcześniejszy model, dopiero później wstawili ten przedni błotnik w kształcie barku - pod lampą
Sprzęcior bardzo klasyczny - te kontrolki i zegar choć już z plastikami.
Trochę pracy będzie, ale z kuframi zacnie będzie się prezentował
Denerwować się, to tracić własne zdrowie z powodu cudzej głupoty
|
|
17-10-2016 22:13:06 |
|
|
jurek_j
Technik
Liczba postów: 830
Imię: J
Skąd: FGW
Pojazd: Romet Kadet
|
RE: Kawasaki KLR650 Tengai - 1991r
Zawrotne 100km już nakręcone. Chyba ma trochę apetyt na olej, ale producent przewiduję nawet 20W50, teraz podobno półsyntetyk jest zalany, jest w czym przebierać...
Z minusów, które niedawno wyszły - cieknie zbiornik paliwa przy górnym mocowaniu owiewki, z plastikami będzie więcej zabawy niż myślałem, bo sporo ubytków jest. No i jeszcze blokada kierownicy coś też ma mnie w głębokim poważaniu.
Pobawiłem się dzisiaj z instalacją elektryczną trochę, podgrzewanie manetek już działa, za to wyleciał włącznik wentylatora chłodnicy, bo było to słabo zrobione, jak również odłączone halogeny - 100W w dwóch żarówkach H3 to dużo za dużo dla takiego maleńkiego alternatora, do tego instalacja bez przekaźnika - po pierwsze zrobienie instalacji 'po bożemu', po drugie wrzucę tam jakieś LED'y, nie przewiduję częstego używania, a jak już trzeba będzie użyć, to przynajmniej alternator tak po garbie nie dostanie... Wymieniłem kawałek przewodu dającego zasilanie na różne dziwne obwody po stacyjce, to nawet klakson zaczął trąbić jak należy - był wlutowany jako przedłużenie przewód o przekroju 0,75-1mm^2, zamiast 1,5mm^2, niewiele, a robi dużą różnicę...
Jeździ fajnie, tylko na trzeci dzień po przejażdżce plecy mnie bolą, starość nie radość...
Fakt, miał być UAZ. Najpierw miał być honker, potem patrol k160, potem UAZ, znowu k160, aż wyszło na enduro, tak wyszło, co zrobić...
Łapię ostatnie kilometry przed zimowym snem, jak narazie z pozytywnym skutkiem.
|
|
29-10-2016 23:07:46 |
|
|
jurek_j
Technik
Liczba postów: 830
Imię: J
Skąd: FGW
Pojazd: Romet Kadet
|
RE: Kawasaki KLR650 Tengai - 1991r
W minionym sezonie jeszcze chwilę pojeździłem, a potem padła cela w akumulatorze...
Tylko zanim połapałem się że to to, rozebrałem pół moto, bo myślałem że rozrusznik. Ale przy okazji odmalowałem wydech, podkręcałem na śrubach kwasoodpornych, jakoś to wygląda.
Zawory wyregulowane. Tylko teraz dekompresator okropnie stuka w płytkę zaworową - za duży luz zaworowy dla cichej pracy dekompresatora... Jak już dotykałem się do zaworów, to profilaktycznie wymieniłem uszczelniacze zaworowe, to niestety nie pomogło raczej w zmniejszeniu apetytu na olej, no ale jedna pozycja odhaczona. Jako ciekawostkę powiem, że wpadł mi jeden zawór ssący do cylindra, ale udało mi się go wsadzić w prowadnicę zaworową bez ściągania głowicy - trzy dni męczenia się z drucikami, kręceniem wałem, diodą led wpuszczoną przez otwór na świecę zapłonową. W końcu na trzeci dzień miałem magnes neodymowy i poszło bez problemu. Chwała wynalazcy magnesów neodymowych!
Zbiornik paliwa pospawany, sprawdzony pod ciśnieniem bodaj 1 bara - jest szczelnie. Plastiki poklejone częściowo. Jeszcze będę eksperymentował z dorabianymi elementami, ale o tym po próbach nieco więcej opowiem.
W celu ograniczenia drgań akumulatora, wnękę na tenże obiłem gąbką, teraz siedzi ciasno, tak jak powinno być.
Przesmarowałem wszystkie zamki, dzięki czemu udało się odnaleźć blokadę kierownicy w stacyjce. Linki sprzęgła i ssania też dostały sporą dawkę oleju i smaru.
Płyn chłodniczy to świeżutkie różowiutkie borygo, po tym się nie rzygo, także no...
Wymieniłem kilka wkurzających śrub - aby podchodzić do rozkręcania kilkoma typowymi kluczami, a nie całym zestawem.
Zdemontowałem halogeny - dodatkowe 110W to za dużo dla alternatora, gdzie przy standardowej pracy moc odbiorników wynosi w porywach pewnie te 100W. Jak dorwę jakieś satysfakcjonujące LEDowe - powrócę do nich.
Lewy gmol kolidował z osłoną lewej lagi - trochę pociąłem, pospawałem i już jest ok.
Dorobiłem stelaż do stawiania centralnego motocykla - żeby łatwiej było czyścić i smarować łańcuch. W ramach jednych laborek na studiach zaprojektowałem, a później prowadzący wydrukował mi uchwyt do telefonu, który jest przykręcany do poprzeczki kierownicy - mała wielka rzecz, a cieszy, choć jeszcze muszę chwilę czasu poświęcić na dopieszczenie tego.
I zrobiłem jeszcze masę innych rzeczy, jak choćby pospawanie plastików, ale kto by to wszystko na raz spamiętał...
Już parę kilometrów w tym sezonie zrobiłem, ale dosłownie parę. Dobrze drze, ogromnie wygodna maszyna, coś czego faktycznie chciałem.
Póki co zostało mi wymienić olej, wyczyścić napęd i nasmarować (narazie z braku dłuższej sensownej chwili tylko olejarką przejechałem po każdym ogniwie), kupić jakieś hermetyczne gniazdo zapalniczki do ładowaki aku/nawigacji i dokończyć ogarnianie instalacji elektrycznej. Najważniejsze, że najgorsze już za mną.
Fotki tutaj.
|
|
16-03-2017 19:32:00 |
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
|
|