Mój pierwszy Ogar 200
|
Autor |
Wiadomość |
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,755
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Mój pierwszy Ogar 200
No to pora odkopać temat, bo Ogar doczekał się od lat obiecywanego mu remontu silnika  Wymęczył mnie on okrutnie psychicznie i finansowo, ale udało się  No, ale po kolei
Zaczęło się skromnie. Miał być tylko nowy cylinder, tłok i pierścienie od Almotu. Jak pomyślałem tak uczyniłem
No i wszystko byłoby okej, ale na drugi dzień zdjąłem pokrywę zapłonu, co by wyczyścić kontrolnie platynki i zajrzeć jak wygląda zapłon, tak ogólnie. W tym momencie odkryłem zaklinowany popychacz sprzęgła, co dziwne bo sprzęgło działało dobrze. Po odblokowaniu popychacza znalazłem na nim opiłki, do tego odkryłem znaczny luz na łożysku wałka zdawczego. Nie było już odwrotu, zapadła decyzja, że dokupuję łożyska i simmeringi i jadę z tematem kapitalnego remontu!
Po pewnych przygodach ze składaniem, kolejnym dokupieniu części, tym razem do sprzęgła, nareszcie silnik był złożony i gotowy do zamontowania. Korzystając z okazji zmieniłem sobie też wydech na jakiś inny, znaleziony w piwnicy. Jedynie dławik musiałem przełożyć ze starego, więc przy okazji nowy wydech i dławik wypaliłem.
Już była radość i pierwsze przejechane metry, gdy nagle, z chwili na chwilę sprzęgło przestało działać kompletnie. Klamka działała, docisk także się odsuwał, ale tarcze stały dęba na koszu sprzęgłowym. Okazało się, że te gówniane tajwańskie tarcze nadal miały za ciasne pasowanie względem kosza, mimo że i tak Tomek je rozszlifował aby w ogóle je na kosz nałożyć. Ot, doszło trochę temperatury, zrobiło się ciaśniej i chwyciło.
Po demontażu faktycznie przypuszczenia się potwierdziły. Wziąłem więc komplet nowych tarcz, niby lepszych bo "Duells" (huja prawda, ten sam syf praktycznie), które jak się okazało także były dużo za ciasne  No nic, papierek w ruch i za chwilę tarcze pasowały już z odpowiednim zapasem luzu. Wszystko działa, można śmigać i docierać
Łącznie na zakupy silnikowe wydałem jakieś ~800zł. Masakra jak w tym internecie ludzi pojebaobao. Do tego rozstrzał cenowy jest ogromny i musiałem lawirować między sprzedawcami, bo jeden na przykład za świecę chciał około 20parę złotych, a drugi już tylko dychę. Znowu gdzie indziej przekładka sprzęgła czy komplet zabezpieczeń do niego był dwa razy droższy niż u kogoś innego. A przecież to wszystko ten sam produkt.
Aaa i prawie bym zapomniał! Na koniec mała niespodzianka, którą odkrył Tomek przy okazji finalnej zmiany tarcz sprzęgła. Patrzcie jakie teraz się robi badziewie:
Pierwsza tarcza to stara, zużyta tarcza którą kupowałem daaaawno temu. Ot zwykła, typowa tarcza sprzęgła jakie wówczas były dostępne. Druga to ten dzisiejszy zamiennik, który mi się zaklinował na koszu. Pomińmy wymiar wewnętrzny a przyjrzyjmy się korkowi. W pierwszej tarczy jest jak fabrycznie - korek jest przeciskany przez otwory w tarczy, każdy kawałek osobno. Za to w drugiej - korek jest odlewany w całości na każdej stronie, a tarcza nie ma w ogóle otworów.
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
|
|
Wczoraj 11:40:28 |
|
|
Wiadomości w tym wątku |
RE: Mój pierwszy Ogar 200 - Quake96 - Wczoraj 11:40:28
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości
|
|