Witam.
Jako, że remont mojego Rometa 100 się przedłuża, bo ciągle coś z nim wyskakuje. Postanowiłem poszukać jakiegoś pojazdu na co dzień do pracy, bo Polonez trochę pali. Wybór padł oczywiście na Rometa, w sumie obojętnie jakiego, ale z naciskiem na Komara. Przeszukując ogłoszenia znalazłem Ogara 200 z 1984 roku za 1200zł w Nowej Soli, przemyślałem i zadzwoniłem. Okazało się, że znajduje się on ulicę dalej na podwórku znajomego. Poszedłem, obejrzałem, znajomy powiedział mi, że nie może go odpalić i żebym spojrzał do sprzęgła. Stargowałem do 950zł i stałem się jego właścicielem. Dopiero po przyprowadzeniu do domu zdałem sobie sprawę co ja zrobiłem

.
Kopniak zachowuje się tak jakby miał cały czas wciśnięte sprzęgło, linki są pozacierane i źle poprowadzone, teraz priorytetem jest uruchomienie tego pojazdu. Nie będę przeprowadzał jego remontu ma być takim "gruzem do upalania", będę wymieniał tylko najpotrzebniejsze rzeczy, a pewnie będzie ich dużo.
Dzień 1 07-06-2016:
Po zakupie Ogara i przyprowadzeniu go do domu, obejrzałem go i pojechałem zapłacić ubezpieczenie, dokładnie 77zł w PZU. W domu nasłuchałem się jak to zmarnowałem swój hajs, że mogłem go zainwestować w coś innego np. w MZ-tę lub kupić coś innego. Nie ma to jak wsparcie rodziny.

Co innego znajomi, wszyscy pozytywnie do Ogara nastawieni.

Tego dnia zrobiłem kilka zdjęć, szczególnie jego najlepszych kwiatków.
Dzień 2 09-06-2016:
Po otwarciu komórki, gdzie stoi Ogar zauważyłem pod nim ogromną plamę oleju ze skrzyni biegów, czyli zapowiada się ciekawie

. Wyprowadziłem go i postawiłem na jego krzywych nóżkach. Miałem problem z ściągnięciem kopniaka, po ściągnięciu kapy zobaczyłem, że iskrownik był zmieniany. Popychacz sprzęgła też już jest dosyć wyrobiony. Próbowałem go uruchomić, ale na gaźniku z Komarka, który był z nim jak go kupiłem nie pojedzie... Po pierwsze za mały gaźnik, po drugie po rozebraniu jego okazało się, że nie ma dyszy główniej

, a króciec ssący jest cały poharatany. No cóż poszukam oryginalnego Jikova z króćcem i wtedy go uruchomię. Zmieniłem kranik, bo ten który przy nim był, nie miał drożności - zalepiony rdzą z baku i został przez kogoś skrócony. Zlałem też starą benzynę, którą można zobaczyć w słoiku.
Tak już na koniec tego tasiemca moje wnioski:
- Całkiem ciekawy rocznik 1984, moja Setka jest z 1983.
- Ma "czyste" papiery i ubezpieczenie na cały rok.
- Jest moim pierwszym pojazdem w całości wpisanym na mnie.
- Przy elektryce nikt się nie grzebał, oprócz prądnicy.
- Następnym razem go nie kupię, na zlot w niedzielę nim nie pojadę...