Post: #114

Przyszła mi dzisiaj (wczoraj) taka rozkmina... W sumie jak co dzień, coś nowego przy maluchu trzeba zrobić Dzisiaj na tapetę poszło radio. Problem z nim był od początku taki, że ani nie dało się go słuchać głośniej, tony niskie musiały być skręcone na minimum, ogólnie kupa i kilogram kartofli. Zresztą, zalane miliard razy przez wyrwę w podszybiu, nie raz wylewano z niego wodę, ale no... Dziś wyjąłem je z auta, przyniosłem do domu i miałem zamiar je rozebrać na części. No ale coś mnie tchnęło żeby podłączyć je jeszcze raz... i odziwo mimo wielu przygód, radio gra i trąbi jak zespół kombi. Czysto, głośno i egelancko. No cóż, poszedłem do auta, zacząłem przyglądać się instalacji, i wyszarpałem z pod deski to:



Nie, nie wiem co za kretyn to skonstruował w swojej głowie i to ulepił, ale to co skazało ten plan na porażkę to połączenie kabli od głośników na tył biegunami, plus skręcony z minusem, ładnie zalutowany i naciągnięty termoskurcz. Dziwię się tylko że końcówki mocy w radiu nie wykoleiło, ale widocznie bo to dobre radio było. Znaczy jeszcze jest. Okej. Kolej na mój ulep:



Po pierwsze primo elegancko, po drugie primo zrobione jak bozia kazała. No i nic już nie pląta się po tunelu środkowym i pod nogami, tylko ładnie co nadmierne jest schowane nad radiem. No. Także to tyle. Wiemm wiem, dużo treści a i tak nikt nie przegląda tego tematu. (Kto by to czytał dał by piwo pod tym postem ) Ale co tam, kiedyś wydrukuje to wnukom, będzie na pamiątkę. Jutro pewnie znowu coś nowego, a jaaak.