Chlopcy Rometowcy - Forum Romeciarzy!

Pełna wersja: Codzienna WSK M06B3 '81
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Robi się ciepło, mam trochę czasu, a że biorę się do roboty to mogę powoli opisywać co i jak. Aktualnie, żeby dać odetchnąć Trabantowi, męczę Jawę 50, ale że nie jestem masochistą to już nie mogę doczekać się momentu przesiadki na cokolwiek innego (serio, jak można lubić 223?). Ale mniejsza z Jawą, bo większość postu to byłoby wymienianie co w niej jest źle. WSK.

Wiejski Sprzęt Kaskaderski z papierami, a nawet potwierdzeniami wpłaty podatku drogowego, udało mi się wyrwać okazyjnie od znajomego w stanie "dwadzieścia lat stania w komórce" już 1,5 roku temu. Niewiele brakowało, a przeszłaby mi koło nosa, bo ten temat między nami ucichł, a on odkupił ją od jeszcze innego znajomego w celu zamiany za Trabanta. Na szczęście odwiedziłem go w odpowiednim momencie, kiedy stała w garażu i przechwyciłem. Oto ona:

Kompletna.

Paliwo zalane, iskra jest, gaźnik wyczyszczony. Palimy! Kopka chodzi prawie luźno, wałem kręci, pryknie dwa razy na początku i nic. Ile by nie kopał - cisza. Żonglowanie świecami, podlewanie paliwa do cylindra ani złożenie kota w ofierze nic nie pomogły. Trudno. Zdejmujemy cylinder, a w środku niespodzianka:

I do tego jeszcze tłok strzałką do gaźnika...

Tłok obróciłem, z resztą może później się coś wymyśli. Pcham motór do siebie, a że nudno po drodze to wrzuciłem jedynkę. Co mi tam. Po lekkim rozbiegu załapała, odpaliła dosłownie na moment i zdechła. Paliwa nie ma. W sumie i tak nie było moje, więc uczciwie. Dopchnąłem, schowałem i tak została. Kilka dni później jechałem z Dziadkiem, a że po drodze to zajechaliśmy zobaczyć co znów przywlokłem. Wyciągnąłem ją na dwór, postawiłem na stopce.
Dziadek obejrzał całą, wykręcił świecę, ustawił przerwę na oko, przelał gaźnik, kopnął i odpaliła... blink

Zimna. Nie udało mi się później to ani razu, zawsze tylko na pych, a z kopki dopiero ciepła. Ale co się dziwić z takim cylindrem. Tyle, że ryczała jak wściekła. Po odkręceniu tłumika - grzechotka. Robimy póki co budżetowo, więc tłumik rozcięty, złożony, zespawany i pomalowany szprejem. Działa.

W sumie przejechałem się nią tylko dwa, może trzy razy za miasto, nawet nie dziesiąć kilometrów. Jechała bardziej siłą woli niż dzięki wybuchom mieszanki w cylindrze.
Raz minąłem rowerzystę zostawiając za sobą sporą chmurę mixolu (mieszanka według instrukcji :F ) po czym zaczęła słabnąć i stanęła. Zanim odpaliłem i ruszyłem to rowerzysta wyminął mnie. Ale za chwilę znów go dogoniłem, zostawiając podobnej wielkości chmurę...
Innego razu kolega namówił mnie na małą przejażdżkę. On na GS500, ja na WSK. Pojemności nam się zmieniły, ale i tak nadal jestem w tyle, ale za to z jaką klasą! (ekhm... zardzewiała WSK, ekhm...). Udało się ją rozbująć do 80km/h (tak, na tym cylindrze).
Dotarliśmy do polnej drogi, więc dwójka (swoją drogą, wchodząca tylko przy redukcji z trójki) i naprzód. Nie, żebym się chwalił, ale Suzuki została sporo z tyłu. Inna sprawa, że przejechałem od domu może z pięć kilometrów, no góra siedem, a do domu czekał mnie tej samej długości powrót, ale już spacerem... Nie wiem co, osłabła i rzuciła palenie. Pewnie jakaś głupota, ale nawet się nie chciałem w to zagłębiać, bo plany były inne, a bez obaw pojeździć i tak zbytnio jeszcze nie mogłem.
Wróciłem pod komórkę, ostatnie zdjęcie na pamiątkę:


I rozbieramy.
Silnik do remontu, cylinder do szlifu, tłok Alien, zapłon CDI. Z rozpędu rozkręciłem całą, ale dotarło do mnie, że chcąc wprowadzić kilka usprawnień lepiej będzie najpierw je przetestować, a dopiero później malować na gotowo. Z przeróbek będą m.in. stożkowe łożyska głowki ramy, proste zabezpieczenie antykradzieżowe, pobawię się też z elektryką. Spróbuję także powiększyć schowek kosztem akumulatora. Tak więc nie będzie to pełen oryginał, ale też żadnych poważnych zmian w wyglądzie i działaniu.

Stan na dziś: dwa pudła i trochę złomu, który kiedyś był motórem. Jeśli dobrze pójdzie to najdalej za dwa tygodnie te dwa pudła będą w stanie same odpychać się od ziemi.
WSK jeździ zawsze :F kiedyś w lesie ze znajomym stanął nam wał w wsk... Chcieliśmy popchnąć tłok patykiem... Ten się złamał i został w cylindrze. Jak gdyby nic zakręciliśmy świecę i dojechaliśmy do domu :F:F potem wsk po zmianie wału jeździła jeszcze dłuuuugo na tym zestawie. To niezniszczalne sprzęty... Nad CDI też bym się zastanowił.

Nie przepłaciłeś chociaż?
Ale patyk chociaż wyjeliście później? Big Grin

Powiem tak: z remontem silnika, tym ile spodziewam się dać za malowanie proszkowe i drobnicą, którą sobie do niej dokładam powinienem wyjść trochę powyżej rynkowej ceny tego od czego zaczynałem. Tak ostatnio to do mnie dotarło, gdy zacząłem podliczać ile już poszło. Komary dziś tyle kosztują.
Klimat klimatem, ale gdybym miał dać za taki wynalazek tyle, ile żądają w internecie, a później jeszcze wydać drugie tyle na remont to chyba jednak wolałbym kupić coś nowszego. Mimo mojej ogromnej miłości do dwusuwów mam jakieś granice.
Małymi kroczkami do przodu. Przywlokłem wszystko do podręcznej rupieciarni. Stopka lata rozklekotana. Muszę rozwiercić otwory i wytoczyć nowe trzpienie, będzie więc co robić jutro.

Dziś tylko taki drobiazg:


Reflektor Wesem fi 150 do Ursusa na żarówkę H4. Siedzi głębiej (szkło jest od razu zaokrąglone, Zelmot ma najpierw wysunięte naprzód) i jest minimalnie mniejszy od oryginalnego. Prawie czterdziestoletnia guma rozleciała się przy demontażu, wyciąłem więc nową ze starego dywanika samochodowego. Jest grubsza (3mm) i ładnie zakamuflowała różnicę w wymiarach. Poza tym, że w jednym miejscu troszkę ręka mi drgnęła to jest idealnie, zostaje. Mi się podoba, powiedziałbym nawet, że wygląda lepiej niż oryginalnie.
Obudowa lampy jest ładnie zachowana, więc nie będę jej zakładał. Szkoda ją przerabiać, bo i w tym miejscu pojawi się pewna zmiana.
Niszczymy zabytki!

Rozwiązanie proste jak konstrukcja cepa. Nie wiem jakim cudem nikt, ani w Świdniku, ani w Bydgoszczy, na to nie wpadł. Zresztą czesi też. Babrali się z jakimiś dziwnymi zameczkami, skomplikowane konstrukcje przykręcane do osi koła (Młody Technik), cuda na kiju. Jeszcze mniejsza o WSK, stacyjka byle jaka, ale była. Ale Romet? Wystarczyły nawet nie trzy, a dwie blaszki i każdy Komar byłby bezpieczniejszy.



Nie złożysz - nie pojedziesz.

Idąc dalej w stronę drobnych usprawnień: poniższe zostało na mnie w pewien sposób wymuszone. Dźwignia hamulca tylnego. Fabrycznie: opowiednio wygięty stalowy pręt oryginalnie zakończony blachą z antypoślizgowym przetłoczeniem i pokryty chromem, niklem lub cynkiem (czy co oni tam na to nakładali). Niestety u mnie pręt był już tylko stalowy, a prawie połowa blaszki już nie istniała, bo była zwyczajnie wytarta. Mogłem kupić nowy, ale po co, skoro można coś ciekawie ulepszyć.



Pedał sprzęgła stosowany w 126p/Cinquecento/Seicento i pewnie jeszcze w innych fiatach. Docięty i przyspawany. Jest ponad prętem, żeby dało się bezproblemowo nałożyć na niego gumową nakładkę. Zobaczymy jak to się sprawdzi, ale jestem nastawiony pozytywnie.

Teraz już powinno być z górki.
Klawe to zabezpieczenie kłódka w to miejsce i faktycznie przy ciężkim motocyklu nikt nawet nie przestawi. Nie mówiąc o jeździe. Big Grin
Kiedyś pokazywałem Dawidowi taki patent w jednym z moich Komarów. Jako że była to też taka samorobka, to zlikwidowałem.
Widzę że pamiętałeś i że się podoba.
Rolleyes
Witam !
Ja aby zachowac oryginalnosc i nic nie spawac i dorabiac, zapinam klodke na lancuch, poprzez otwor w zebatce zdawczej. Nie da sie motoroweru poprowadzic wiecej jak 0.5m w przod lub tyl. W przeciwnym wypadku trzeba podniesc tyl i prowadzic, a to troche klopotliwe.

Pozdrawiam
Marek Z.
Pomysł z tymi blaszkami jak i kłudką na łańcuchu genialne, że też sam na to nie wpadłem. Jak kiedyś nabęde wsk to bardzo możliwe że wykorzystam ten patent
No ba. Proste i skuteczne.
Kłódkę na zębatkę odbiorczą stosuję teraz w Jawie. Dobry patent, ale ma parę minusów. Łatwo się ubrudzić nawet o samą kłódkę, bo opiera się o brudny łańcuch, a gdy się o niej zapomni to mocno obrywa osłona łańcucha (nie pytajcie...). Zresztą tu i tak nie da się w ten sposób przełożyć kłódki, bo zębatka jest bez otworów. Patent ze stopką jest czystszy i sklerozoodporny.

Ostatnie dwa popołudnia sprawiły, że Henry Ford byłby ze mnie dumny. Przynajmniej jeśli chodzi o dobór koloru:


Czarny, dużo czarnego. Nawet więcej niż oryginalnie. Oczywiście kładziony pędzlem, no bo co w końcu, kurczę blade.
I tak, nawet nie zdjąłem opon, ale chyba mnie to nie minie, bo jak Degum, jeszcze pewnie sprzed wojny secesyjnej, trzyma się całkiem nieźle, tak trochę młodsza od niego stomila jest już dość spękana (szkoda, bo bieżnika ma jeszcze sporo). No i moim celem było zabezpieczenie całości, żeby spokojnie przetrwało jeszcze rok czy dwa, nie remont jako taki. Zresztą kołami i tak zajmę się szybciej, niech tylko wszystko wokół wróci do normy.

Z całej tej czerni wyróżnia się dźwignia hamulca, na którą specjalnie kupiłem "srebro w płynie" :F
Gotowa do montażu:


Tyle na dziś.
Ten drut kolczasty nad płotem to żeby Jawki nie ukradli czy na lisa żeby po kury nie przychodził? :F

Czekam na efekt końcowy bo coraz lepiej się zapowiada. Blush
Wodnik napisał(a):Ten drut kolczasty nad płotem to żeby Jawki nie ukradli czy na lisa żeby po kury nie przychodził? :F
Też mnie to ciekawi :F
Drut, żeby złodzieje nie uciekali jak ją zobaczą :F

Pomalowałem wczoraj wszystko... poza osłoną łańcucha facepalm

No to zaczynamy!


Trochę poskładane, ale najwięcej czasu zajęły mi te cudeńka:


Jedynie trochę przegiąłem z ostrożnością wiercąc otwory pod zawleczki, ale trzy podkładki załatwiły sprawę. Chociaż oryginalnie luz był podobny i nikt się tym nie przejmował...

No aż dumny z siebie jestem Big Grin


Niestety poza brakiem zębatki odbiorczej (a niestety termin jej wykonania nie zależy ode mnie - gotowca nie chciałem) jest jeszcze jeden problem. Tak wygląda gwint w jednej z lag:


Pamiętałem, że jest źle, ale nie, że aż tak. A jeszcze, żeby było ciekawiej, moja oryginalna półka czeka na przerobienie pod łożyska (i jeszcze poczeka...), więc tymczasowo kupiłem inną. Jak się okazało: od B1.
Jest jakiś znawca tematu na pokładzie? Bo trochę nie wiem na czym stoję z tym zawieszeniem, olejowym nigdy się jeszcze nie bawiłem.
skinderr?
Ale generalnie ta laga kwalifikuje się już do wymiany.
Po tygodniu przerwy chciałbym ogłosić, że remont WSKi... ekhm... troszeczkę... eee... troszeczkę bardzo... yyy... bardzo bardzo... przeciągnie się z powodów... eee... tych, no... ekhm, niewyjaśnionych.


Taa.
Stron: 1 2
Przekierowanie