28-05-2017, 23:03:23
Historia Rometa w mojej rodzinie zaczęła się w 1986 roku, kiedy mój dziadek zakupił we wsi Rzechta Rometa 100, rocznik 1983. Transakcja opiewała na kwotę 12000 ówczesnych zł. Co ciekawe, rachunek z Polmozbytu opiewał na 26000zł...
Dziadek nie miał do Rometa szczęścia a jego użytkowanie składało się głównie z usterek i napraw. Gdzieś ok 1995 roku Romet trafił do mojego kuzyna, który trochę nim pojeździł, trochę zdewastował i odstawił w kącie piwnicy.
W 2011 roku pojawiam się w tej historii ja. Jako rodzinny specjalista od gratów postanowiłem uchronić pamiątkę po dziadku (który niestety w 2001 roku zmarł). Komar zmienił miejsce postoju i pojawił się w moim garażu. Ale nic się przy nim nie działo, wszelkie zasoby gotówki ładowałem w Trabanta.
Romet wkrótce po przywiezieniu. W tle Trabant chwilę po rozpoczęciu remontu:
I tak dochodzimy do roku 2016. Koleżanka poprosiła mnie o poskładanie do kupy Ogara 200:
[attachment=15213]
[attachment=15214]
[attachment=15215]
No i złapałem bakcyla:
[attachment=15216]
Tyle tytułem przydługiego wstępu
Romet nie jeździ, nie jest kompletny, ale oryginalny i w świetnym stanie. Myślę o tym, że jest prosty i nie jest zajeżdżony. Mam nawet do niego takie oto cymesiki:
[attachment=15217]
Co do stanu... Nie ma gaźnika, koło magnesowe jest krzywe, podobnie jak wał. Ale z braków to tyle.
Ogólnie plan zakłada:
1. Rozbiórkę do ostatniej śrubki
2. Piaskowanie ramy i malowanie w oryginalnym kolorze
3. Kompleksowy remont silnika (zamówiłem już zestaw z wałem, gaźnikiem, kołem magnesowym cylindrem, uszczelkami i łożyskami)
4. Poskładanie tego do kupy.
5. Eksploatację w pogodne niedziele.
Na początku wspomniałem o wsi Rzechta. Otóż historia tego Rometa zatoczyła koło - mieszkam teraz w sąsiedniej wsi
Dziadek nie miał do Rometa szczęścia a jego użytkowanie składało się głównie z usterek i napraw. Gdzieś ok 1995 roku Romet trafił do mojego kuzyna, który trochę nim pojeździł, trochę zdewastował i odstawił w kącie piwnicy.
W 2011 roku pojawiam się w tej historii ja. Jako rodzinny specjalista od gratów postanowiłem uchronić pamiątkę po dziadku (który niestety w 2001 roku zmarł). Komar zmienił miejsce postoju i pojawił się w moim garażu. Ale nic się przy nim nie działo, wszelkie zasoby gotówki ładowałem w Trabanta.
Romet wkrótce po przywiezieniu. W tle Trabant chwilę po rozpoczęciu remontu:
I tak dochodzimy do roku 2016. Koleżanka poprosiła mnie o poskładanie do kupy Ogara 200:
[attachment=15213]
[attachment=15214]
[attachment=15215]
No i złapałem bakcyla:
[attachment=15216]
Tyle tytułem przydługiego wstępu
Romet nie jeździ, nie jest kompletny, ale oryginalny i w świetnym stanie. Myślę o tym, że jest prosty i nie jest zajeżdżony. Mam nawet do niego takie oto cymesiki:
[attachment=15217]
Co do stanu... Nie ma gaźnika, koło magnesowe jest krzywe, podobnie jak wał. Ale z braków to tyle.
Ogólnie plan zakłada:
1. Rozbiórkę do ostatniej śrubki
2. Piaskowanie ramy i malowanie w oryginalnym kolorze
3. Kompleksowy remont silnika (zamówiłem już zestaw z wałem, gaźnikiem, kołem magnesowym cylindrem, uszczelkami i łożyskami)
4. Poskładanie tego do kupy.
5. Eksploatację w pogodne niedziele.
Na początku wspomniałem o wsi Rzechta. Otóż historia tego Rometa zatoczyła koło - mieszkam teraz w sąsiedniej wsi