Za dużo by mi odpowiadać na każdy post z osobna, więc powiem ogólnie.
2,5k to wiem że mało, dla porównania... Wcześniej miałem Łosia na którym licznik dobił do 18 tyś kilometrów i silnik nadal chodził! Zmieniany był tylko cylinder i tłok. I gdybym ja się nie bawił, to nie zajechał bym nowej 72ccm po 2tyś (wszystko z powodu mojej głupoty i niewiedzy)
Idąc dalej... Ja dobiłem do 18 tyś kilometrów na liczniku! A gdy go kupiłem to linki od licznika nie było, a jeżdżony był przez młodzików którzy tłukli nim po polach.
Dałem za niego 650zł, dołożyłem 1000zł na nowe części (głównie ramy) i nie co przerobiłem go jak planowałem jeszcze przed zakupem. Ani razu na niego nie narzekałem że coś się zepsuło, jego rocznik to 2004 o ile dobrze pamiętam, tak że też już nie taki młodziutki! I patrząc na to jak był traktowany przez poprzedniego właściciela, to aż dziw że jeździł!
W tym przypadku jeżeli był by to np. Ogar 205 czy Ogar 200. To jestem 100% pewien że w lepszym stanie to by nie był...
Bo wiem co się działo z Ogarem 200 jak pojechałem nim w las, a co się dzieje jak pojadę GR200...
Ogar zawsze wymagał poprawek, a GR200 to umyć i można jechać dalej.
Co do ramy... Mówią że się łamią i pękają. A mam przypomnieć co się działo z nowymi Rometami które wyjeżdżały z fabryki? Nikt mi myślę nie powie, że nigdy nie widział złamanej ramy w romecie... Mimo iż zostały tylko te egzemplarze które przetrwały test czasu.
Mówi się że Chińczyki za 20-30 lat nie będą jeździć. Ale... Niby dlaczego miały by nie jeździć? Dostępność części jest jeszcze większa niż była w rometach, tak że te Chińczyki za 20-30 lat na pewno będą jeździć tak jak teraz jeżdżą romety...
Po za tym, ja nie patrze na aspekt tego czy za 20-30 lat to będzie jeździć, ja żyję tu i teraz! A to czy moje dzieci będą jeździć Komarem, Chińczykiem czy może już nie będą jeździć, bo za 20-30 lat może będą już latać albo się teleportować. To mnie w zasadzie nie interesuje.
I tak jak chyba pisałem. Porównanie między np. Ogarem 200 a GR200... To jeżeli miał bym wybierać, wybrał bym GR200.
Ogarem strach był wybrać się dalej niż 50 kilometrów od domu bez zapasu kluczy i kilku pewnych części.
Na GR200 wsiadam i jadę nie martwiąc się że coś padnie, bo wiem że mam wszystko zrobione i tam nic tak samo z siebie się nie rozleci. A chodź by nawet się rozleciało, to mając w portfelu 50zł, można kupić części w większości sklepów po drodze...
I na 7-8 tyś kilometrów które zrobiłem Chińczykami, na razie miałem tylko dwie awarie gdzieś w trasie. Pierwsza to przykręcenie zębatki rozrządu na dwóch a nie trzech śrubkach, w dodatku najwyraźniej za lekko. Bo się odkręciły i łańcuszek spadł. Rzecz zrobiona na miejscu, 2 śrubki od kolegów z pojazdów pożyczyłem i do domu wróciłem.
I druga usterka nie dawno, ale to wina nie Chińskiej, a Polskiej części. Bo z myślą że Polskie może będzie lepsze, założyłem fajkę od WSK/Rometa. Przez co wypadła po drodze sprężynka i musiałem użyć taśmy aby ją obsadzić.
Ktoś pisał że miał sąsiadów i sąsiadki i że się psuło co 20 kilometrów.
W tych Chińskich silnikach trzeba sprawdzać kilka podstawowych rzeczy!
Luz zaworowy (zawsze słychać jak zawory się tłuką)
Napięcie łańcuszka rozrządu, bo słabym elementem jest napinacz (luźny łańcuszek = przestawienie rozrządu = zatarcie)
Stan i ilość oleju... Jeżeli silnik nie jest zajechany i nie dostaje się paliwo lub nie przepala oleju i go nie ubywa. Jest git, bo bez oleju ten silnik daleko nie zajedzie!
Sprawdzanie raz na jakiś czas czy grzeje się cały silnik, czy tylko głowica. Bo spotkałem się z wadą fabryczną gdzie nie działała pompka oleju. Przez co olej nie był tłoczony na głowicę i poprzedni właściciel zatarł silnik, i ja po założeniu sprawnego zestawu przejechałem 10 kilometrów po czym silnik się przegrzał. Bo nie miał smarowania i chłodzenia.
Jeżeli sprawdzamy tych kilka rzeczy co jakiś czas, to mamy gwarancję bezawaryjnej jazdy.
Dodam jeszcze że są osoby z którymi pisałem na innym forum, i na tych silnikach bez żadnego remontu i wkładu (po za elementami wymienianymi przebiegowo) zrobili 40-50 tyś kilometrów.
Mówiąc w skrócie, jak dbasz... Tak masz!
A co do jeszcze smarowania cylindra, oleju nie zabraknie. Chyba że zacznę jeździć po 2-4 kilometry cały czas na gumie. No to jest wtedy szansa że silnik nie będzie dostawał odpowiedniej ilości oleju. Ale... Szansa że się zatrze są bardzo małe. Bo dla przykładu, 600-tki którymi się stuntuje są również 4-suwami. I jakoś się nie zacierają tak od razu.
I jak dla mnie porównanie Ogar 200 a GR200 to niebo a ziemia! I jedyne co mi się nie podoba, to elementy plastikowe... I dlatego też cieszę się że mam GR200, bo tutaj błotniki są metalowe i trwalsze, mimo iż są z naprawdę papierowej blachy zrobione.
W ostateczności, żaden problem je zmienić na trwalsze, chodź by od Ogara 200. Bo rozmiar itd. jest praktycznie ten sam.
A jeżeli od wibracji cię bolały nogi, to pewnie przełożenia wyglądały tak, że cały czas jechaliście na pełnych obrotach. Do tego silnik pewnie popuszczony przez co przenosił jeszcze większe wibracje.
Ja z kolegą z tyłu jakoś zrobiłem tyle kilometrów i tylko w momencie gdy na 3-cim biegu chciałem sprawdzić ile we dwie osoby poleci, to przy tych 72-75km/h (80km/h licznikowe) i pełnych obrotach mi powiedział że czuje niezłe wibracje. W przypadku gdzie jedzie się na niższych obrotach, wibracje z tyłu nie są odczuwalne. A podczas jazdy w jedną osobę tych wibracji jeszcze nigdy nie odczułem. Czy to w Łosiu, czy to w GR200, czy to na innych sprzętach tego typu u znajomych.