Pewnego razu będąc na złomie zobaczyłem rower...
Ów rower był składakiem. Kolor bardzo przypominał niestrawności mego
psa, z tym, że na błotnikach miał białe paseczki. Na główce ramy
była tabliczka głosząca, iż rower szedł na eksport. Kod produkcyjny wskazywał na to, że rower pochodził z 1971 roku.
Potem dostrzegłem szczegóły: Flaming, oponki z białościanem
i najlepsze, czyli stan perfekcyjny! Niestety rower wtedy był zarezerwowany i po rower mogłem przyjechać w przyszłym tygodniu, pod warunkiem, że pierwszy nabywca go nie odbierze. Niestety przez to, że złomiarz jest niepoważnym gościem, który bez reguły otwiera lub zamyka złom, po dwóch tygodniach polowań nie udało mi się uratować Flaminga. Niedługo potem, bo na Wszystkich Świętych mieliśmy jechać do Katowic.
Postanowiłem zrekompensować sobie moją porażkę postanowiłem i wrócić
do Warszawy z nowym rowerem! Najpierw napisałem do gościa od niebieskiego Wigry 2 z hamulcem do bieżnika, czy mimo zakończenia aukcji
rower jeszcze jest. Nic nie odpisał. I dobrze, bo wtedy wypatrzyłem
te Wigry Junior wyprodukowane na 50 lat Rometu!
Zarezerwowałem go tego samego dnia kiedy go wystawiono.
W cztery dni później już jechałem z Dziadkiem do Kuźni Raciborskiej.
Dojechaliśmy do jakieś totalnej wiochy, potem wjechaliśmy na
małe blokowiska. Dojechaliśmy na wyznaczoną ulicę i na stojakach
zobaczyłem różowego FSM Flaminga i Oriona.
Za samochodami znalazłem kolejny stojak, na którym stały kolejne rowery:
parę górali i mój rower! W 5 minut później leżał już w bagażniku.
Bardzo dobrze, że go kupiłem, bo poprzedni mało kontaktowy właściciel
nie wykazywał szczególnego zainteresowania teraz już moim Juniorem.
Oczywiście po dostarczeniu rowerku odbyłem porządną jazdę próbną.
Jeździ się lepiej dzięki większej zębatce. Tradycyjnie kupiłem rower wymagający mojej troski i serca. Jest świetny: Ma dwa różne pedały pozbawione odblasków, połamaną osłonę łańcucha, lampkę zrobioną
z żarówki i diody, chlapacz z dywanika samochodowego,
podarte siodełko itp.
Zamierzam dać jakieś opony z białym bokiem, zrobić elektrykę,
wymienić kierownicę, bo z tej chrom zaczął odpadać, ogarnąć felgi,
a niedługo dojdzie już pocztą biała osłona łańcucha.
Na razie tylko to przychodzi mi do głowy, choć zapewne jak to zawsze bywa lista zmian się podwoi
Jak się Wam podoba?
P.s. Dziękuję bardzo Dziadkowi, który był odpowiedzialny za akcję
z moim rowerkiem!