Co ja tam miałem? A!
Kolejna wizyta na pewnym podwórku. Świetne miejsce, pasuje tam jak żaden inny:

Jedynie za czysty. Gdyby nie to, to można by uznać, że jest już integralną częścią tego płotu
W październiku nastąpiła drobna, ale bardzo znacząca zmiana, która zdecydowanie poprawiła jego wygląd. Kto zauważy?
A później tak się toczyliśmy razem, walcząc z cieknącą szybą. Odkryłem dlaczego przy wpiętym w układ paliwowy elektrozaworze musiałem mieć dużo paliwa w baku, żeby móc się przemieszczać (nigdy nie zgadniecie, zapchał się kranik). Wpadło radio, opadły drzwi (wyrobiona oś zawiasu), naprawiłem drżącą szybę w drzwiach kierowcy... no dobra, zdrutowałem, ale drewniane kołeczki działają jak powinny
Ale są i dwie poważniejsze historie.
Trafiła się robota na miejscu, więc Trampek stał sobie spokojnie pod blokiem z odpiętym akumulatorem (wspominałem już na co cieknie woda jak już zbierze się jej wystarczająco dużo w uszczelce?). Od połowy grudnia zamek zacząć trochę ciężko chodzić. Nic niezwykłego, myślę, zima jest, pewnie przymarzł. Tydzień walczyłem z nim symulując próby naprawy (może to psiknąć? może jednak nie?), aż wreszcie przyjrzałem się mu bliżej. No nie powiem, spodziewałem się wszystkiego, ale tego nie:
Widocznie jakaś skończona menda "zapomniała kluczyków", ale miała przy sobie śrubokręt. Na szczęście starsza o przynajmniej dekadę od auta wkładka made in DDR skutecznie odparła atak. Ale jak to fizyka głosi: "Każdej akcji towarzyszy reakcja równa co do wartości i kierunku, lecz przeciwnie zwrócona." Skoro tak...
A wczoraj pojechaliśmy z kolegą na małą wycieczkę. Niestety szeroka i dość równa droga polna w połączeniu z puszczoną dość głośno
muzyką klasyczną uśpiła moje ostatnie pokłady zdrowego rozsądku co poskutkowało wyzwoleniem siły odśrodkowej skierowanej sinusoidalnie...
Czy wspominałem już o ładnie wygnitej dziurze w wahaczu? Tak? Niemożliwe...

To może ja dla odmiany z francuska: żeten...
ale tera jes spoko gleba zapoda sie jaki zaje felunek pletwe na wypasie baspule i podwojny wygar to bedzie szpan na dzielni że sie seba w golfie zagotuje hehe he
Nie no, żartuję. Dwa nowe wahacze z pełnym oprzyrządowaniem już czekają na montaż (gdzieś tak od czerwca...), więc pozbędę się za jednym zamachem usterki, tłukących się amortyzatorów i zyskam znacznie lepsze hamulce. Problem polega na tym, że tak z tydzień temu uznałem, że dobrym pomysłem będzie je ocynkować, żeby przedłużyć ich żywot, a wygląd aktualnie zamontowanego wahacza wewnątrz i na zewnątrz jedynie mnie w tym umacnia. Problem w tym, że miałem cynkownię na miejscu, ale padła trzy lata temu (robili zbyt dobrze za zbyt tanio

). Póki co szukam rozglądam się za czymś jak najbliżej, a Trabant, w duchu swojej epoki, wypoczywa na parkingu:
Suwmiarka Tylko pozazdrościć wyczucia, właśnie tworzyłem powyższy zbiór przypadkowych znaków
Fiat z drobną przerwą wciąż wisi na OLX. Jeździł trochę jak Trabant miał przerwy wynikające z nadgorliwości właściciela, a jak rzuciłem w diabły robotę to go postawiłem i sobie stał. Ostatnio trochę nim pojeździłem, żeby go rozruszać, ale odkąd mam pracę na miejscu to jeszcze bardziej niż wcześniej dwa auta są mi zbędne. Stanie na parkingu mu nie sprzyja, a ja nie mam dokąd jeździć jednym autem, a co dopiero dwoma.
Miałem póki co dwa telefony. Jeden facet szukał "szczurka na dojazdy do pracy", bo mu szkoda było jego auta. Rozmawiał ze mną szczerze, "jak coś się zepsuje to oddam go na złom", więc jego szanse spadły niżej, niż najniższa głębia oceanu. Kobieta z Kłodzka chciała, żebym jej go dostarczył za dopłatą, ale po namyśle uznałem, że jest to samochód wiekowy, ma swoje humory (szczególnie na zimnym silniku), więc nie chcę wprowadzać nikogo w błąd i możliwy jest tylko odbiór osobisty na miejscu przy zimnym silniku. Poza tym jedna wiadomość na OLX: "Czy sprzeda pan za tysiąc?" Powstrzymałem się od zarzucenia tego osobnika wyzwiskami i kulturalnie spytałem, czy na podstawie samych zdjęć uznał, że ten samochód nie jest wart więcej niż tysiąc. Nie odpisał.
Zresztą sami możecie zobaczyć:
https://www.olx.pl/oferta/fiat-cinquecen...df39ac763f
Ale jedno trzeba mu przyznać: zawsze kiedy go potrzebuję to mogę na nim polegać. Tylko raz zatrzymał się i stwierdził, że "niejade". Było to jakieś dwieście metrów od domu. Odkręciła się wtedy nakrętka, która trzyma razem membrany w mechanicznej pompce paliwa w wyniku czego ciecz napędzająca przestała płynąć. Diagnoza i naprawa zajęły kwadrans dnia następnego (co się będę po ciemku męczył jak byłem tuż pod domem).