Jak zaczęła się wasza przygoda z motocyklami?
|
Autor |
Wiadomość |
naveintre
Praktykant

Liczba postów: 478
Imię: Michał
Skąd: Stalowa Wola
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Jak zaczęła się wasza przygoda z motocyklami?
Moja przygoda ze starymi wozidłami zaczęła się od zdjęcia Jawy 250 Kivaczki które zobaczyłem kiedyś u dziadków podczas gdy dziadek przekładał stare papiery. Miałem wtedy może 9/10lat a jawa strasznie mi się spodobała. Już wcześniej interesowałem się samochodami i mechaniką, lubiłem przyglądać się ich naprawom itp ale na kupno swojej maszyny było jeszcze trochę za wcześnie.
Wreszcie na początku pierwszej klasy gimnazjum postanowiłem powiedzieć rodzicom ,że chce kupić motorower. Do samego kupna motoroweru udało się ich jakoś przekonać ,ale faktu ,ze ma to być stary motorower i to najlepiej jeszcze do remontu już tak łatwo nie przyjęli. Nowy-tak ,stary-nie. No ale jakoś udało mi się ich przekonać i zacząłem szukać swojego pierwszego"zabytkowego" wozidła. Rozglądałem się głownie za rometami i jawkami gdyż simsony jakoś do gustu mi nie przypadły.
Po pewnym czasie mama powiedziała ,że ojciec jednej z jej koleżanek ma w piwnicy jakiegoś starego rometa. Następnego dnia pojechałem z dziadkiem na oględziny tego pojazdu. W piwnicy zobaczyłem starego zakurzonego ogara 200. Wyciągnęliśmy go na zewnątrz i spróbowaliśmy odpalić. Romet był pomalowany pędzlem a jego ogólny stan nie powalał na kolana ,jednak po zalaniu świeżym paliwem i chwili pchania zagadał  Po powrocie do domu i ponownej rozmowie z rodzicami zapadła decyzja-Kupujemy  I tak dwa dni później w piękne kwietniowe popołudnie w garażu stał Romet Ogar 200.
Jako ,ze nie miałem jeszcze karty motorowerowej rometem jeździłem tylko w okolicach garażu. Początkowo motor miał mi służyć do pogrzebania i krótkiej rundki po mieście ale z czasem gdy zrobiłem uprawnienia i przywróciłem silnik do ładu zacząłem robić Rometem coraz dłuższe trasy. Tak wyszło ,że nastukałem 6000km aż w końcu nadeszła zima i czas na upragniony remont. Romet został rozebrany do ostatniej śrubki i porządnie odnowiony.
Rok po kupnie rometa naszła mnie ochota na coś większego i poważniejszego. Tym razem miał to być motor w dobrym stanie. No i tu byłem nieco rozbity. Po głowie chodziły mi CZ175/WSK 175 lub coś nowszego co było by bardziej "pewne" typu Yamaha DT 125. Oglądałem wszystkie te motory. DT jeździło się fajnie ale wygląd mi nie pasował. Nie miała po prostu tego "czegoś"  WSK nie miała dobrej opinii wśród osób z którymi rozmawiałem. Był to po prostu felerny motocykl. Awaryjny silnik, kiepska elektryka i słaba jakość wykonania.
Nieco lepszą opinie miała CZ. Kilka osób pytało się mnie dlaczego nie myślę nad MZ. W prawdzie wiedziałem o istnieniu tej marki ale postawiłem ją w jednym szeregu z simsonem, co było z mojej strony wielkim błędem. Ludzie chwalili te motocykle a moje rozmyślania co lepiej kupić WSK czy MZ traktowali trochę jak żart i twierdzili ,że bez zawahania brać MZ. Trochę pomyślałem, bo z jednej strony mogłem kupić odnowioną WSK 175 którą już oglądałem a mogłem się wstrzymać i szukać MZ. Po zasięgnięciu informacji jeszcze z kilku źródeł okazało się ,ze faktycznie ETZ 150 praktycznie pod każdym względem wypada lepiej od WSK 175 więc postanowiłem szukać MZ. I tak po oglądnięciu kilku ETZ 150 znalazłem dość ładnie wyglądającą Etke, która niestety znajdowała się jakieś 80km ode mnie. Jednak wyglądała na tyle obiecująco ,że w piękną majową niedziele postanowiliśmy jechać ją zobaczyć. Jeszcze tego samego dnia MZ przyjechała do mnie do garażu  I tak wygląda moja mocno streszczona przygoda z motocyklami
|
|
01-03-2013 21:58:35 |
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
|
|