Od razu piszę, że niestety nie posiadam materiału Wideło ze względu, że nie miałem przy sobie aparatu i lampy.
A w lesie było o tyle ciemno, że na telefonie widać tylko światła i pył śniegu, oraz dźwięk pyrkawek...
Ale, zdam relację pisemną.
A mianowicie, wczoraj ok. 8-smej wieczorem z kumplem wpadliśmy na genialny pomysł, aby wybrać się Koszmarem i sraczem Huracine do lasu, z łańcuchami na kole. Ja założyłem od razu 2 łańcuchy z mojego gotowego zestawu. A do kumpla skuterka założyliśmy 3 łańcuszki rowerowe.
Zalaliśmy jeszcze trochę benzyny, odpaliliśmy sprzęty i na Hardkor Test!
Pierwsze, mieliśmy do pokonania ok. 50m wzwyż na odcinku 500m. Gdy dojechaliśmy na sam szczyt po zabawie w grzebanie po drodze, spróbowaliśmy zjechać z utwardzonej nawierzchni, w las... Szło to średnio, 3 łańcuszki w skuterze było za mało, i u mnie 2 łańcuszki też... Dobrą godzinkę się po bawiliśmy, aż kumplowi 2 łańcuszki się urwały, i postanowiliśmy powrócić... W skrócie, było już bardzo fajnie.
Dzień drugi, czyli dzisiaj... Ja założyłem już pełen zestaw na szybko, czyli 4 łańcuszki. A do kumpla skuterka założyliśmy 5 łańcuszków rowerowych, tym razem nie co lepszych niż wczoraj. Oczywiście, znów wszystko ok. godziny 8-smej. Jeszcze po cichaczu kumpla sąsiadowi zwinęliśmy z WSK litr paliwa, no i jazda! Jadąc na sam szczyt, wybraliśmy się starą rozwaloną drogą... Długo zeszło nam tam przejechać gdyż w moim Koszmarze brakowało mocy, a skuter kumpla nie co się zakopywał (szerokie gumy to jednak minus na zimową jazdę).
Po dotarciu, znów tłukliśmy się dobre półtorej godziny, pojazdy szły o wiele lepiej! Zabawy i gleb nie brakowało! Teren zgrzebany dookoła... (chciał bym widzieć tylko miny ludzi którzy się wybiorą do lasu, i ich myśli w danym czasie!)
W powrocie, oczywiście kumpel wpadł na genialny pomysł szybkiego demontażu tym razem już 5-ciu łańcuszków, paląc gumę, czy raczej sypiąc iskry na asfalcie.
Ja Koszmarem również sobie nie odpuściłem po iskrzenia.
Do tego, po raz pierwszy miałem okazję posłuchać typowego dźwięku Rezo z mojego wydechu, w którym nawet nie pomyślał bym że jakiś się wydobędzie! Bo nie był on w żaden sposób strojony itd...
Ogólnie test zimowego ogumienia 100% pomyślny! Frajdy co nie miara! I do tego świetnie spędzony wieczór na świeżym powietrzu.
Dokładnych sytuacji nie będę opisywał, bo było ich tak wiele, że zanudził bym nawet całą opowieścią.
Dodam tylko, że skuter w pewnym momencie się zamoczył, i przez długa chwilę przerywał strzelając z tłumika, było parę śmiesznych gleb, przypadkowy zjazd do sporego wąwozu z którego dobre 10 min się namęczyliśmy żeby Koszmara wyciągnąć.
Bo mimo łancuchów nie dawał rady.
Oraz parę innych sytuacji jak nagle wyskakujący zza drzewa spory Jeleń który aż zmroził krew w żyłach...
Co do sprzętów, Koszmar ani przez chwilę się nie zająknął, skuter zalał się i przez chwilę przerywał. Innych awarii i problemów nie było. Nawet żaden sprzęt się nie przegrzewał czy coś w tym stylu...
Po za tym, tym którzy nie mieli takich przygód, bardzo takie polecam! Może co prawda nie o 9-tej w nocy wybierać się do lasu, ale wybrać się z jakimś zimowym ogumieniem w śnieg czy lód ze znajomym, trochę po "fyrtać" i po zakopywać się. Oraz zaliczyć parę przyjemnych i kontrolowanych gleb.