13-09-2020, 14:39:42
Hejka po dłuższej przerwie
Z miłością do Rometów jest jak pewną chorobą - pozostaje do końca życia. Chciałbym zaprezentować mój nowy zakup jakim jest Romet Komar 2350 z roku 1975. Nie mam pojęcia od czego zacząć pisanie tej historii. Hmm... Myślę że wypadało by zacząć od tego jakim cudem zdobyłem kolejnego bzyka. Ano jego zdobycie trwało dość długo, kilka lat tak w sumie. Poprzedni właściciel odkąd pamiętam bujał się nim do lasu, na przemian z czerwonym Ogarem 200. Miałem przyjemność to obserwować gdyż droga przebiegała koło mojego domu. Namierzałem pana i pobiegłem zapytać czy chciałby sprzedać ten egzemplarz młodemu adeptowi socjalistycznej motoryzacji. Odpowiedź była dość zawiła, bo pan wsumie to chciał ale nie do końca i tak zbywał mnie przez 4 lata mówiąc przyjdź w inny dzień. W pewnym momencie odpuściłem temat. Jednak jakoś ostatnio z ciekawości przyszedłem i znowu poraz enty spytałem. Okazało sie ze komar uległ awarii z którą pan już nie był w stanie sobie poradzić, kazał przyjść za tydzień. Szczerze powiedziawszy nie liczyłem ze mi go odda, jeszcze za tak symboliczną kwote. Przyszedłem, spisaliśmy umowy i z wielkim szczęściem na twarzy dopchałem go do domu. Komarek rzecz jasna posiada dokumenty. Nad jego stanem rozpisze sie w kolejnym poście.
Z miłością do Rometów jest jak pewną chorobą - pozostaje do końca życia. Chciałbym zaprezentować mój nowy zakup jakim jest Romet Komar 2350 z roku 1975. Nie mam pojęcia od czego zacząć pisanie tej historii. Hmm... Myślę że wypadało by zacząć od tego jakim cudem zdobyłem kolejnego bzyka. Ano jego zdobycie trwało dość długo, kilka lat tak w sumie. Poprzedni właściciel odkąd pamiętam bujał się nim do lasu, na przemian z czerwonym Ogarem 200. Miałem przyjemność to obserwować gdyż droga przebiegała koło mojego domu. Namierzałem pana i pobiegłem zapytać czy chciałby sprzedać ten egzemplarz młodemu adeptowi socjalistycznej motoryzacji. Odpowiedź była dość zawiła, bo pan wsumie to chciał ale nie do końca i tak zbywał mnie przez 4 lata mówiąc przyjdź w inny dzień. W pewnym momencie odpuściłem temat. Jednak jakoś ostatnio z ciekawości przyszedłem i znowu poraz enty spytałem. Okazało sie ze komar uległ awarii z którą pan już nie był w stanie sobie poradzić, kazał przyjść za tydzień. Szczerze powiedziawszy nie liczyłem ze mi go odda, jeszcze za tak symboliczną kwote. Przyszedłem, spisaliśmy umowy i z wielkim szczęściem na twarzy dopchałem go do domu. Komarek rzecz jasna posiada dokumenty. Nad jego stanem rozpisze sie w kolejnym poście.