Chlopcy Rometowcy - Forum Romeciarzy!

Pełna wersja: Przewodnik po najpopularniejszych rowerach ZSRR
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Hmm a w jaki sposób Ukraina powinna mieć rozwiązane osadzenie tylnego koła?
"Haki" skierowane ku dołowi jak w większości rowerów czy z napinaczami łańcucha podobnie jak w motocyklu? To był jakiś wyróżnik?
Moja Ukraina, rocznik 1977, ma napinacze.
Zawsze byłem pełen uznania dla myśli technicznej naszych wschodnich sąsiadów, w szczególności zaś wynalazku zwanego rowerem Ukraina.
To po prostu wół, który ma robić robotę a którego najsłabszym ogniwem są koła szprychowe. Całą resztę trzeba po prostu chcieć zniszczyć a wszystko zostało przemyślane w ten sposób, żeby w razie w ogarnął przeciętny kołchoźnik mający cztery klasy naczalnajej szkoly Smile Nie servis.
Żaden góral tyle nie wytrzyma. Mnóstwo linek, elementów ruchomych, tworzyw sztucznych, przelotek, przeciwnakrętek. Precyzja.
No i ta konstrukcja, z pozoru wyglądająca masywnie, grube rury a w praktyce to o kant czterech liter potłuc.
Kiedyś kolega z osiedla kupił słynnego Granda Gold - wszyscy na pewno wiedzą o jaki rower chodzi. Po ok. dwóch latach niezbyt intensywnej jazdy wysypały się kulki z plastikowych pedałów, w suporcie i w kołach luzy jak od morza do Tatr, wygięła się "złota" sztyca siodełka a rura podsiodłowa o wyjątkowo cienkich ściankach stała się owalna. Facet ok. 74 kg. Mój Wigrus o kilkanaście lat starszy był w nieporównywalnie lepszym stanie a kupiłem jako używany i specjalnie nie dbałem.
Niestety obecnie wszystko zmierza nie w stronę produktów na lata jak wspomniana Ukraina tylko jednorazówek, w których wszystko po kolei ma się posypać wykluczając opłacalność remontu i nowy.
Niestety ludziom nie wytłumaczysz, w dalszym ciągu będą ślepo podążali za modą. Zamiast na bieżąco utrzymywać w sprawności dobry i solidny rower to lepiej na złom bo to "wiocha" i do sklepu po chińskiego górala bo ma ładny błyszczący lakier i naklejki...
Teraz jeszcze raz przyjrzałem się zdjęciu i rzeczywiście - na Ukrainę
wskazują również haki i widelec. W Uralach montowano inny.

Ja jestem wielkim fanem rowerów radzieckich.
Wprawdzie nie grzeszyły estetyką wykonania, ale za to były proste, solidne
i bardzo dobrze zaprojektowane.
Uważam na przykład, że Kama i Aist nokautują absolutnie wszystkie składaki
pod względem ergonomii.
Dzięki.
Taka prawda. Ruski coś zrobi to będzie trwało 100 lat, ani jednej śrubki gwiazdkowej czy imbusowej. U Kitajca totalny przerost formy nad treścią, wszystko zagmatwane i skomplikowane a sypie się po dwóch...

Znalazłem takie ogłoszenie, z którego jednoznacznie wynika, że to przed tuningiem musiała być Ukraina, bardzo dużo podobieństw.
https://sprzedajemy.pl/rower-ukraina-rad...nr44632502
Poza tym torpedo XB3.

W takim czarnym malowaniu, z tłoczonym bagażnikiem i napinaczami łańcucha który to mniej więcej może być rocznik?

Pozdrawiam
Lata '70. W numerze seryjnym dwie ostatnie cyfry to będzie rocznik.
Na ruskich stronach piszą, że podobno Ukraina była produkowana do 2017 roku. Smile
Pierwsza rzecz ===szacun za to, że pomimo zawirowań dziejowych znalazło się u nich miejsce na klasykę. Jeśli coś działa to nie należy tego zmieniać na lepszy model. My niestety montujemy obecnie chińskie górale a współczesny Romet nie ma w swojej ofercie nic na kołach '28. Mentalnie także dno totalne, większość ludzi uważa rower bez przerzutki za relikt przeszłości na którym nie da się jeździć.

Niestety, żeby nie było tak kolorowo, za naszą wschodnią granicą także wszystko poszło bardziej w ilość aniżeli w jakość. To już nie są te sprzęty kupowane w latach 80 i 90 na targu od Ruskich.
Nowoczesne wydanie Ukrainy posiada jak widać na załączonym obrazku ramę spawaną w miejsce lutowanej, plastikową osłonę łańcucha, ceratowe chińskie siodełko, bagażnik a'la Ural mocowany do śruby sztycy podsiodłowej. W niektórych wydaniach widziałem także kierownicę lakierowaną na czarno, pozbawioną chromu.
Te wszystkie wady nie mają jednak wpływu na ogólny charakter użytkowy czy pozycję w czasie jazdy i jest to chyba jedyny nowy rower, który z chęcią bym kupił.
Nie chcę żadnego Holendra.

Pozdrawiam
Już kilka razy pisałem do producenta, czy nie wysłałby takiej do Polski.
Niestety odpowiedzi nie otrzymałem. A rower jest śmiesznie tani, kosztuje
mniej, niż 300zł. Nowy rower.
(13-10-2017 07:49:45)KIEROWCA napisał(a): [ -> ]Kiedyś kolega z osiedla kupił słynnego Granda Gold - wszyscy na pewno (...)

Niestety obecnie wszystko zmierza nie w stronę produktów na lata jak wspomniana Ukraina tylko jednorazówek, w których wszystko po kolei ma się posypać wykluczając opłacalność remontu i nowy.
Niestety ludziom nie wytłumaczysz, w dalszym ciągu będą ślepo podążali za modą. Zamiast na bieżąco utrzymywać w sprawności dobry i solidny rower to lepiej na złom bo to "wiocha" i do sklepu po chińskiego górala bo ma ładny błyszczący lakier i naklejki..

Chcesz rower na lata? Zainwestuj trochę więcej niż 3-5 stówek za badziew z kerfiura czy innego marketu, może twoje zdanie się zmieni. Osobiście posiadam już kilka lat rower Giant rama aluminium, pedały metalowe, który kosztował znacznie więcej, bardzo dobry góral jak trzeba wsiadam czy deszcz czy słońce i kilkadziesiąt km można nim bezproblemowo pokonać, wiadomo poobijany i już nie taki piękny jak w czasie zakupu ale jeździ, hamuje i czego chcieć więcej? Co prawda kilka drobnych napraw było czy tam koła centrowane z 5 razy :F Żadna Ukraina mu niedorówna
Nie no, nieźle, góral który wytrzymał kilka lat i jeszcze na dodatek jeździ.
Nic w tym dziwnego. Sam mam takiego, którego posiadam już ponad 20 lat i nadal daje radę.
Kolego Majerano ale weź pod uwagę, jakie traktowanie przechodziły Ukrainy głównie na prowincji. Był to typowy pojazd wielozadaniowy a jak wiadomo Polak potrafi Smile . Wielkie kany na mleko na kierownicy albo dwa wory kartofli jeden na bagażniku drugi na ramie. Tzw. pegjeerowcy i kołchoźnicy zwykle nie mieli samochodu stąd tego typu cięższe przedmioty przepychali w obrębie kilku kilometrów na rowerze. Składak był dla mieszczuchów. Na wsi przy tego typu eksploatacji po prostu się łamał. Góral już kiedy weszły był do tego typu zastosowań niepraktyczny chociażby ze względu na plątaninę linek i dosyć małą ramę. Z tego też powodu wieś przez długie lata nie odpuszczała swoich Ukrain, Turingów, Popularnego i tym podobnych sprzętów. Nie można też pominąć faktu, że Ukraina była często jedynym rowerem w rodzinie i często służyła dla dzieci do nauki jazdy "pod ramą", zaliczając całą masę wywrotek. Nikt nie dbał jak o kolażówkę, to nie byli pasjonaci rowerów. Skórzane siodełka i błotniki wiązano na druty a korby przyspawywane były na stałe do ukręconych osi.
Pokaż mi górala, który wytrzyma takie traktowanie.

Najsłabszym ogniwem Ukrainy są koła szprychowe - tego nie przeskoczysz. Cała reszta jest prawie niezniszczalna i całkowicie idiotoodporna ===jak Kałach Smile Nie ma co się psuć.
Moja ma 40 lat, poza wymianą błotników na aluminiowe raczej nikt o nią nie dbał. Pozyskałem w stanie złomowo-śmietnikowym - bez lamp, odblasków, siodełko na druty, posklejany łańcuch.
Przesmarowałem, pokasowałem luzy, przynitowałem poszycie siodełka i wycentrowałem tylne koło. Codziennie jeżdżę do pracy pod stromą górę.

W góralu ciągle jest coś do roboty, cała masa elementów ruchomych. Klocki, strzępiące się linki, przerzutki. Wymaga od użytkownika pewnej dbałości i konserwacji.
Ukraina przy zerowej dbałości przejeżdżała 30 lat do czasu swojej ostatecznej śmierci technicznej - zwykle obręcz skrzywiona do stopnia, że nie mieściła się już w widełkach i ogólna dewastacja.
Bardzo dobrze powiedziane! Żadna współczesna produkcja nie wytrzyma tylu
lat katowania, co stara siermiężna Ukraina.

I właśnie ze względu na takie a nie inne przeznaczenie, dzisiaj zdobyć Ukrainę
to żaden problem, ale zdobyć Ukrainę w stanie, który można określić jako kolekcjonerski to nie lada wyzwanie.
No to może niektórych zaskoczę, ale moim komunijnym (wspomnianym już w innym poście) rowerem Romet Agat, który ma pojedynczą ramę, mój ojciec zwozi do domu wycinane drzewa. Porobił sobie takie uchwyty i robi robotę. Jakoś w tym wypadku nie widzę wyższości Ukrainy, która ma podwójną ramę, w stosunku do Rometa, którego będę restaurował.
Takie porównania rowerów, które przytaczasz można oczywiście mnożyć, ale chyba nie ma to sensu, bo jest coś takiego jak rozwój i postęp cywilizacyjny. Czy to się komuś podoba czy nie, to ma on miejsce i nie zatrzymamy tego, tak samo jak zmiana sposobu postrzegania świata przez społeczeństwo. Oczywiście, żeby nie było, to mi również nie wszystkie zjawiska społeczne się podobają, ale człowiek w miarę inteligentny umie oddzielić ziarno od plew.
Idąc tokiem Twoich porównań, to weźmy na przykład wóz konny. Przez dziesiątki lat, albo i setki lat. Na tamten czas był to najtańszy środek komunikacji dla zniszczonego kraju. Służył do wszystkiego, do prac w rolnictwie, jako środek komunikacji, transportu, do wszystkiego, do każdej dziedziny życia. Naprawić go mógł każdy, albo prawie każdy, zresztą co miało się w nim popsuć, no może z czasem tylko spróchnieć. Więc po jaką chol.... ktoś wymyślił samochód (mała dygresja na początki XX wieku ten piekielny pojazd miał być nazywany samojazdem). No dobra, ale wracając do głównego wątki, jak wymyślono pojazd, to wywoływał on skrajne emocje, bryczka jeżdżąca bez udziału konia!!! Ludzie się tego bali!!! Dlatego był nazywany szatańskim pojazdem. Ale przecież wóz konny służył ludziom dzielnie do wszystkiego, jeden rodzaj pojazdu do wszystkiego! Jak napisałem wcześniej przewóz osób, towarów, rolnictwa, wykorzystywany przez różne gałęzie przemysłu. Więc po co coś nowego? Tylko, że lata upływają, świat się zmienia, tak samo jak i światopogląd, przyzwyczajenia ludzi, zamożność.
Tak samo jest z rowerami. Ukrainie była rowerem na miarę swoich czasów do wszystkiego, ale świat się zmienia, społeczeństwo zamożnieje. Dzisiaj na rower stać każdego, dobre rowery są wywalane za złom, bo mają taką małą wartość. Mój dziadek jako jedyna osoba miał kiedyś na wsi jedyny rower, był kimś, a teraz jest inaczej, czy to źle? Każdy ma inne zdanie na ten temat. Faktem jest też, że tak samo jak samochody mają różne przeznaczenie, tak samo i rowery mają różny charakter. Są rowery trekkingowe, górskie, kolażówki, holendry damskie, zjazdówki, do wyścigów torowych... Jeden rower by tego wszystkiego nie pogodził.
Wydaje mi się, że raczej zamiast jakości/solidności wykonania oceniasz tutaj trochę zachowanie ludzi. Niestety ludziom bardziej podoba się gów..o opakowane w ładny papierek, zamiast solidnej, ale mało ekspresyjnej,modnej konstrukcji. I wydaje mi się to to należałoby piętnować, że ludzie decydują się na zakup badziewia, niż mieć odwagę aby iść pod prąd i kupić coś nietuzinkowego.
My tu już wkraczamy w gusta, rozwój, technologię, przeznaczenie itp.
ale cała dyskusja rozpoczęła się od, moim zdaniem, dosyć zabawnej oceny wyższości "prestiżowegogóralaniezmarketudlaludzisukcesu" na podstawie
tego, że ma kilka lat i... jeździ. Nie bardzo rozumiem po co takie wejście do przewodnika... A nie, rozumiem, trza ludziom pokazać co się ma i na co go stać. Ja również uważam, że porównywanie górala dla lepszych ludzi i Ukrainy jest bez sensu, bo pochodzą z różnych epok i odpowiadały innym potrzebom. Ale niepodważalnym faktem jest, że współcześnie produkowane przedmioty, choćbyśmy nie wiadomo ile za nie zapłacili niemalże zawsze wykażą się krótszą żywotnością, niż ich odpowiedniki sprzed lat. Taki lajf. Na jakości nikomu specjalnie nie zależy. I powtarzam, bo chyba w końcu tego dotyczył
spór, żaden góral nie wytrzyma wożenia przez dziesięciolecia w każdych warunkach pogodowych drewna, czy jak kto woli - ziemniaków.
I nie wynika to z doskonałej jakości Ukrain, a z czasów, w których były
produkowane oraz z faktu, że nowe górale nie są rowerami na lata.
Chyba, że "kilka" to też lata.
Stron: 1 2 3 4
Przekierowanie