Rowery z przerzutkami czy na zewnątrz czy w piaście były droższe od tych bez przerzutek z hamulcem torpedo i było ich więcej na rynku.
To jeszcze trochę w kwestii "jak się na tym jeździ".
Zgadza się, że tak się kiedyś jeździło, bo akurat te rowery tak zaprojektowano i tyle. Założenie konstruktorów było pewnie takie, że na tym jednym przełożeniu powinien pojechać i mężczyzna i kobieta i po płaskim i pod górkę (taką bez przesady oczywiście), no i taki Jubilat czy inne Wigry miały "dać radę". I dawały, tyle, że po płaskim trzeba się było "namielić" korbami, a pod górkę naciskać na te pedały i to mocno.
Zgadzam się z Wojtasikiem, że to od kondycji zależy jak się pojedzie. Z tym, że przecież generalnie ten kto jest mocniejszy to pojedzie szybciej od tego kto jest mniej mocny i to niezależnie od roweru - byle obaj mieli takie same...
Były "składaki" z jednym przełożeniem i takie z przerzutkami zarówno zewnętrznymi jak i biegami w piaście. Te drugie były rzecz jasna droższe, jak to napisał zaz, no ale jak widać zasada "coś za coś" była aktualna nawet w tamtych starych czasach...
Mój znajomy w 1988 roku na komunię miał dostać Wigry lux ale miał za mało kasy i dostał gila lub Wigry 3. Wigry 3 wtedy kosztował 21 milionów a Wigry lux 24 miliony.
Dzisiaj znalazłem trochę czasu, żeby przejrzeć trochę swoje trzy ostatnie nabytki. Smarowanie, ustawienie luzów i małe przejażdżki. Wszystko w porządku, wiosna może przychodzić
Brak bagażnika w jubilacie