Chlopcy Rometowcy - Forum Romeciarzy!

Pełna wersja: Ogar 200 czy 202FI
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Cześć, nie wiem czy to odpowiedni dział na to pytanie ponieważ to mój pierwszy raz na tym forum, więc tak piszę z takim pytaniem. Otóż od dłuższego czasu zastanawiam się nad kupnem Ogara 200 ale od nie dawna w oko mi wpadł Ogar 202FI (przypominam, że mowa tu o pierwszym mopliku dla siebie) dużo dowiedziałem się o tym i o tym pojeździe, z jednej strony fajnie by było pogrzebać czasem w dwusecie i zamontować tam CDI ale z drugiej strony Ogar 202FI jest już praktycznie gotowy do jazdy. Ogar 200 by przyciągał pewnie uwagę starszych ludzi noi fajnie by było sobie pośmigać na maszynie z PRLu, tylko boję się jednego, że jak przyjadę nim pod nową szkołę to mnie wyśmieją... dlatego tak mocno się zastanawiam nad tym i nad tym. Dlatego Ogar 202FI bo mocno przypomina te motorowery PRL (hamulce bębnowe itd.) Więc może poradzicie co bardziej byście wybrali? czy Ogar 200 ma jakiś komfort, czy inaczej się go widzi na żywo niż na YouTube? nigdy nie jeździłem ani na 200 ani na 202FI. Wiem, że oba mają vmax około 70km/h. No nie potrafię sobie sam na to odpowiedzieć, raz myśle sobie: no definitywnie dwuseta. A za innym razem myślę: może by jednak 202FI? heh... a i dodam, że oba by mnie wyszły praktycznie tyle samo pieniędzy bo niestety znalezienie Ogara 200 za 500zł tak jak kiedyś to już chyba niemożliwe więc musiałbym brać coś za 1500-2500zł (szukałem chyba z miesiąc po wsiach Simsona i Ogara 200 ale jak ktoś ma to nie sprzeda)... wiem trochę dużo pieniędzy jak za Ogara 200.... aha i jeszcze jedna rzecz, jak by się coś stało w elektryce 202FI to nie wiem czy sobie poradzę a Ogar 200 jest tak prosty, że prościej się chyba nie da. No podobno z tymi chińczykami to trochę jak na loterii, nie wiesz co trafisz, możesz trafić na takiego co przejedzie 10k km a możesz na takiego co po 1000km będzie miał problem np. zawieszający się pływak czy cuś.
W ogarze 200 jakiś komfort? Śmiechu warte. Nie bylo takiego słowa za prlu. Ani to ladne, ani fajne, nawet na zdjęciach, na zywo zaś tylko silnik jest śmieszny. No a chińczyk to tez nic ciekawego, tylko tyle ze nawet fajnie wyglada (prócz obrzydliwego silnika). Jak bardzo chcesz cos komunistycznego, cos bardzo skrajnego jak ogar 200, to poszukaj sobie jakiejś delty, czy wierchowiny, z papierem znajdziesz cos w okolicy tysiąca złotych.
Ja mam bartona rangera classica prawie że identyczny sprzęt jak ogar 202 , mam też ogara 205 , fakt faktem tego rangera pchałem tylko raz bo mi wacha się skończyła , a ogarka czasem się pchało z powodu awarii , jednak chcę tego rangera sprzedać dlatego że większą frajdę daje mi moto z prl niż chińczyk , chińczyki się nie psują ale są nudne jak flaki z olejem . Aktualnie będę chciał go sprzedać bo chcę kupić simsonka albo ogara 200 . Polecił bym ci simsona lecz niestety albo i stety rynek simsonów to jedna wielka masakra . To już od ciebie zależy czy chcesz mieć youngtimera ale od czasu do czasu przy nim dłubać , czy chcesz mieć chińczyka żeby cię przewiózł bezawaryjnie z punktu a do punktu b i cieszyć się małym spalaniem to bierz chinola . Jeśli chodzi o śmianie się rówieśników z sprzętu to i z chinola będą się śmiać bo to jeden albo jeździ yamahą drugi hondą a trzeci np sendą więc wiesz chyba jak to jest
Myślałem że te czasy gdzie dzieciaki w szkole śmiały się z Rometa minęły, chociaż bez urazy ale patrząc na dzisiejsza młodzież to nie wiem czy się śmiać czy płakać. Ze mnie w gimnazjum mieli pocisk ale już w technikum normalnie czasem komarem sztywniakiem dojeżdżałem do szkoły, jak kręcili reklamówkę szkoły to w niej występował komar ogólnie każdy ciekawie patrzał.

Odpowiadając na Twoje pytanie to musisz sobie jednak sam odpowiedzieć czy czujesz ten flow zabawy z zabytkami. Licz się z tym że 200 na pewno będzie kłopotliwy w obsłudze i jeśli nie masz zdolności i choćby warsztatu w piwnicy to nie polecam, w serwisie skuterów ci jego nie naprawia za to będzie trzymał wartość, chińczyk będzie mniej kłopotliwy ale nikt na niego nie zwróci uwagi, no i jednak jakość pseudochromow, plastików itd też może niemiłe zaskoczyć

Sam nie wiem co bym wziął na twoim miejscu.
Jeśli masz pieniądze, to nawet się nie zastanawiaj. Ogar 200 to sentyment i hobby. Na chińczyku będziesz normalnie jeździł.
Zależy jakie towarzystwo w tej nowej szkole, jak jeszcze niedojrzale dzieciaczki to mogą się śmiać ale tym bym się nie przejmował - lepiej już jeździć samemu, niż wozić się autobusem albo z rodzicami, lub co gorsza z buta.
Jako posiadacz Ogara 200 (już parę lat tak w sumie) śmiało mogę Ci go polecić, dość mało awaryjny sprzęt a w razie awarii, jesteś w stanie sam go ogarnąć, co z chińczykiem nie jest już takie proste. Komfort tutaj jest fatalny, twarde zawieszenie, trochę wibracji od silnika, zmianę biegów trzeba wyczuć i irytujący kopniak. Lecz te wszystkie rzeczy jesteś w stanie poprawić między innymi zakładając inne amortyzatory. Hamulce nie są takie złe jak masz nowe szczęki i nie zryte piasty. Warto też zwrócić uwagę na stan tulei wahacza, bo to sie lubi wyrabiać i trochę to irytuje. Przede wszystkim uważaj na jakość częsci zamiennych, bo to też wpływa na awaryjność.
Powodzonka i napisz co wkońcu wybierzesz Smile
(18-03-2021 20:57:49)Debesta napisał(a): [ -> ]Jak bardzo chcesz cos komunistycznego, cos bardzo skrajnego jak ogar 200, to poszukaj sobie jakiejś delty, czy wierchowiny, z papierem znajdziesz cos w okolicy tysiąca złotych.

Absolutnie tego nie rób. Ceny radzieckich motorowerów może i kuszą, ale jest poważny problem z częściami, a i nasza wiedza na ten temat jest stosunkowo mała... O ile z 200 i jawoskim silnikiem każdy Ci tu pomoże, czy z polskimi Dezametami, a nawet Simsonami - z radzieckimi typu Karpaty, Wierchowina, czy jakieś Rigi - jest znacznie gorzej.

Chcesz motorower do jazdy, który wygląda klasycznie i tu współczesna produkcja przychodzi z pomocą. Jak dbasz tak masz - nowy motorower trzeba posprawdzać, wszystko dokręcić, wyregulować - nie powinno być problemów, poza ogólną eksploatacją.
Sprzęty z PRL mają to do siebie, że zawsze trzeba coś "dłubnąć", posiedzieć w garażu - nie zawsze to odpali, też trzeba zatem wiedzieć dlaczego... To oczywiście świetna pasja, ale to trzeba zwyczajnie lubić, kochać.
Stare sprzęty - czy to motocykle, czy samochody - są dla pasjonatów. Prawie zawsze coś trzeba przy nich zrobić/ robić. Nowe są dla tych, którzy chcą środka lokomocji, często na gwarancji, do których są części zamienne i które mechanicy potrafią naprawiać.
No i kwestia komfortu - to już też zależy od Ciebie...
W sprzętach z PRL zawieszenie jest... bo jest. Współczesne lepiej sobie radzi z nierównościami. Są kierunkowskazy, światło STOPu - bezpieczeństwo. Tych rzeczy, prócz może Simsona czy Charta jeśli chodzi o krajową produkcję - nie ma w sprzętach z minionej epoki...
Nie spodziewałem się aż tylu odpowiedzi hehe, no z tymi częściami zamiennymi to właśnie nie raz już słyszałem złe opinie, no szkoda, że takie dziadostwo to jest. Ale myślę, że jednak pójdę w stronę Ogara 200, tego 202FI to najwyżej jakby naprawdę nie było sensownej oferty na OLX czy coś. Jak jeden użytkownik napisał u góry, że większą frajdę sprawia mu jego Ogar i myśle, że coś w tym jest, dzięki za tyle odpowiedzi. Jak już pisałem wcześniej, szukałem Simsona s51 i wiadomo, że bym bardziej go chciał niż Ogara 200 no ale cena mówi swoje a nawet jeżeli ktoś we wsi ma a mają bo pytałem się, to nie na sprzedaż, nawet Jawke 50 widziałem i WSK 125 trajke ale też nie na sprzedaż, kiedyś ludzie sprzedawali żeby się tego pozbyć a teraz chcą na tym zarobić lub wiedzą, że to zabytek i nie sprzedają.
Jeżeli masz dwie lewe ręce, a motorower ma służyć tylko do przejazdu z punktu A do B - bierz skuter.
Jeżeli lubisz dwusuwa, czujesz klimat, umiesz coś naprawić wspierajac się choćby poradnikami czy czasem pogrzebać przy pojeździe dla relaksu albo dlatego, że po prostu czasem trzeba - bierz starocia.

Choć moim zdaniem silnik 223 i jego nowatorskie rozwiązania techniczne można sobie wsadzić w... bijedie szwabhorsebanhimbezradnyfacepalm

Musisz odpowiedzieć sobie sam. Ja jeżdżę Trabantem od kilku lat. Wolny, głośny, mały i słaby. Gdy urwało się mocowanie wahacza musiałem poszukać na jakiś czas innego pojazdu. Kupiłem Audi 80 z gazem. Świetny samochód, jeździł za pół darmo, wygodny, pakowny, trwały, szybki. Wytrzymałem trzy miesiące o mało nie umierając z nudów. To było dobre narzędzie do przemieszczania, ale frajdy brak. Kupiłem Wartburga, naprawiam Trabanta.
Kilka miesięcy przed Audi kupiłem Suzuki GN125. Zero przyjemności, przygody, zabawy. Siadasz, naciskasz guziczek, "łęł łęł łęł... pyr pyr pyr pyr", wrzucasz bieg i jedziesz. Nuuuuuda. Jeździłem do pracy i dwa razy gdzieś dalej. Dobre narzędzie do przemieszczania się, zero frajdy.

Nie opiszę Ci przeciwnego punktu widzenia, bo jest mi całkowicie obcy. Jeżeli uważasz, że jestem nienormalny - kup skuter.
Japonia, hiszpania Big Grin Też jest przy czym pogrzebać od czasu do czasu, jest stare (chociaż w tym przedziale cenowym to i nowsze roczniki można wyrwać), jest dwusuwowe, są kierunki, stop, nie psuje się co 50 metrów, nie trzeba kopać do przodu. Cenowo wyjdzie podobnie/taniej co nowy ogar 202.
Seler 1500, ee tam w Ogarze światło stopu się nie zepsuje... bo go tam nie ma XD
PS. nie wiecie czy np. Quake96 jeszcze udziela się na tym forum? czytałem wasze posty z 2012 roku 2013 itd. i taki jakiś fajny klimat było czuć.
(18-03-2021 22:54:12)Spaceman164 napisał(a): [ -> ]Seler 1500, ee tam w Ogarze światło stopu się nie zepsuje... bo go tam nie ma XD
PS. nie wiecie czy np. Quake96 jeszcze udziela się na tym forum? czytałem wasze posty z 2012 roku 2013 itd. i taki jakiś fajny klimat było czuć.

Nie chodziło o psucie się światła stopu, tylko całego pojazdu best
[quote='Spaceman164' pid='588011' dateline='1616096629']
szukałem Simsona s51 i wiadomo, że bym bardziej go chciał niż Ogara 200 no ale cena mówi swoje

Dokładnie , sam bym chciał simsona no ale rynek niestety jest jaki jest Undecided co jak co ale odblokowany ogar 200 ma podobny v-max to simka na serii , ale wiesz romet jak to romet a simson jak to simson , ale nie radzę dawać 6k za simsona :F
Dokładnie , sam bym chciał simsona no ale rynek niestety jest jaki jest Undecided co jak co ale odblokowany ogar 200 ma podobny v-max to simka na serii , ale wiesz romet jak to romet a simson jak to simson , ale nie radzę dawać 6k za simsona :F
[/quote]
ooo ja dzwoniłem raz do jednego sprzedającego bo byłem ciekawy co powie, sprzedawał on Simsona s51 B1 w stanie "oryginalnym z małym przebiegiem" za 5500zł i pytałem sie tam kilka rzeczy itd. wyszło na to, że w Sima trzeba włożyć z 3tys. a jak powiedziałem o negocjacji to powiedział, że max 5300 i na dodatek mowił, że ktoś mu proponował 4800 więc wywnioskowałem, że ci sprzedawcy strasznie pazerni są i w większości nie uprzejmi.
Ja jezdziłem kadetem i Cz 350 do technikum to każdy podchodził i oglądał. Były historyjki o tym,że dziadek miał itp. Moje złomki na tle plastikowych piździadełek wyglądały ciekawie.
Stron: 1 2
Przekierowanie