06-01-2021, 00:38:18
Czołem,
Jeszcze raz, witając się z Wami, chciałbym pokazać składaczka, który jest w mojej rodzinie, od samego początku
Rower nabyła ciotka za swoją pierwszą wypłatę w 1977 roku i użytkowała go mniej więcej do połowy lat 80. Następnie trafił on do brata (mojego ojca), który z mamą wykorzystywał Wigry do dojazdów na RODOS
Gdy dorosłem i Pelikan poszedł w odstawkę (niestety, nie zachował się), przesiadłem się na Wigry, które służyły mi do połowy lat 90., kiedy to przesiadłem się na rower "w typie górskim". Od tamtego czasu Wigry stały w piwnicy, na szczęście suchej i ciepłej, przez kolejne 20-kilka lat. Podczas mojego użytkowania utraciły oryginalną kierownicę, którą zastąpiły stery z Pelikana oraz lampę czołową.
Dwa lata temu przypomniałem sobie o Wigrach i zapytałem rodziców, czy wciąż leżą w piwnicy. Po informacji, że tak, podczas odwiedzin, zabrałem je i przewiozłem do siebie. Nadal stały w piwnicy, z tym, że już innej.
Kolejny impuls przyszedł w listopadzie. Postanowiłem doprowadzić Wigry do stanu świetności. Zakupiłem odpowiednią kierownicę, dzwonek oraz przednią lampę. Rower rozebrałem i nasmarowałem. Wymieniłem też dętki.
Wigry zachowały się w dobrym stanie. Naklejki są w ładnym stanie, podobnie jak lakier. Najbardziej ucierpiał bagażnik, który ma najwięcej ubytków lakieru. Poza tym, posiada swoje oryginalne Stomil Antilope, a nawet żarówkę z tyłu. Niestety, gdzieś zapodziała się pompka (biała, plastikowa). W każdym razie, sprzęt został uratowany i cieszy oko
Oczywiście, połknąłem bakcyla. Coś tam na warsztacie już jest, ale to jeszcze bardzo długa droga!
Pozdrowienia,
Ł.
Jeszcze raz, witając się z Wami, chciałbym pokazać składaczka, który jest w mojej rodzinie, od samego początku
Rower nabyła ciotka za swoją pierwszą wypłatę w 1977 roku i użytkowała go mniej więcej do połowy lat 80. Następnie trafił on do brata (mojego ojca), który z mamą wykorzystywał Wigry do dojazdów na RODOS
Gdy dorosłem i Pelikan poszedł w odstawkę (niestety, nie zachował się), przesiadłem się na Wigry, które służyły mi do połowy lat 90., kiedy to przesiadłem się na rower "w typie górskim". Od tamtego czasu Wigry stały w piwnicy, na szczęście suchej i ciepłej, przez kolejne 20-kilka lat. Podczas mojego użytkowania utraciły oryginalną kierownicę, którą zastąpiły stery z Pelikana oraz lampę czołową.
Dwa lata temu przypomniałem sobie o Wigrach i zapytałem rodziców, czy wciąż leżą w piwnicy. Po informacji, że tak, podczas odwiedzin, zabrałem je i przewiozłem do siebie. Nadal stały w piwnicy, z tym, że już innej.
Kolejny impuls przyszedł w listopadzie. Postanowiłem doprowadzić Wigry do stanu świetności. Zakupiłem odpowiednią kierownicę, dzwonek oraz przednią lampę. Rower rozebrałem i nasmarowałem. Wymieniłem też dętki.
Wigry zachowały się w dobrym stanie. Naklejki są w ładnym stanie, podobnie jak lakier. Najbardziej ucierpiał bagażnik, który ma najwięcej ubytków lakieru. Poza tym, posiada swoje oryginalne Stomil Antilope, a nawet żarówkę z tyłu. Niestety, gdzieś zapodziała się pompka (biała, plastikowa). W każdym razie, sprzęt został uratowany i cieszy oko
Oczywiście, połknąłem bakcyla. Coś tam na warsztacie już jest, ale to jeszcze bardzo długa droga!
Pozdrowienia,
Ł.