Chlopcy Rometowcy - Forum Romeciarzy!

Pełna wersja: Wyjazd 213km
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam na tych wakacjach chciałbym wybrać się moim rometem w podróż 213 km.
Otóż powiedzcie mi co zabrać ze sobą rometa mam już dosyć długo ani razu nie zawiódł nie zepsuł się ani razu więc jakie części narzędzia zabrać ze sobą. PS.jawa 20 i ogar 205 213km
Na pewno przynajmniej 1 zapasowy zapłon, świece, fajki, może jakiś gaźnik, dętka, łatki, pompka, kawałek drutu, trytytki, żarówki, narzędzia, papier ścierny. Jak ktoś jest ostrożny to zapasowy łańcuch też można.
I po trasie poszukaj na forum czy FB kilku osób "po trasie", które w razie problemu poratują warsztatem.
Do tego co ananas podał jeszcze jakieś linki bym dodał, kawałek wężyka paliwowego na wszelki wypadek.
Olej do mieszanki i do silnika.
Oraz koło, kartery, zawieszenie, szprychy, centrownicę a także prasę do wyciskania łożysk. I drugi motorower najlepiej. Nie uważacie, że to lekka przesada? Jeżeli silnik jest po remoncie i dobrze się sprawuje, a właściciel zna sprzęt, jego możliwości i zużycie to można siadać i jechać. Weźmie zapłon to pójdzie świeca, weźmie świecę, to strzeli łańcuch, weźmie łańcuch to padnie łożysko w kole, weźmie łożysko to zostawi Rometa na słońcu i wybuchnie dętka rozrywając oponę. Tego się nie przewidzi. Dobrze mieć zestaw narzędzi, którymi można rozebrać jak największą część pojazdu, podstawowe elementy zapłonu (cewkę, przerywacz, świecę), spinkę do łańcucha, jakiś dłuższy kawałek sznurka, kawałek przewodu, żarówki na zmianę oraz oczywiście olej z miarką. Ewentualnie także parę większych kostek elektrycznych i/lub końcówek do linek, łatki i zaworek do dętki (z kluczem, są takie nakręcane na końcówkę do pompowania) oraz latarkę. Ale taki zestaw chyba każdy wozi ze sobą. Czy wy naprawdę naprawiacie Romety co skrzyżowanie? Nigdy nie wiadomo co padnie, a wożenie ze sobą połowy warsztatu to absurd, szczególnie, że 213km to nie jest jakaś niesamowicie daleka trasa. Wystarczy używać głowy nie tylko jako zatyczki, żeby deszcz do ciała nie napadał, w trasie trzeba improwizować. Pójdzie linka do hamulca? Po to są dwa, jechać dalej pamiętając, że ma się jeden. Strzeli ta od sprzęgła? Jak się nie da spiąć kostką elektryczną to zawiązać na kiju i jechać (lub nauczyć się jeździć bez). Nie warto brać połowy silnika, bo to wszystko będzie bezużyteczne, kiedy padnie coś innego. Za to dobrze jest wziąć drobiazgi, na podstawie których można zmajstrować coś, co umożliwi dalszą jazdę.
A to, co trzeba zabrać z kategorii "gotowych elementów" powinieneś wiedzieć sam. To ty najlepiej wiesz co jest nie tak, co od dawna czeka na wymianę "bo jeszcze działa", bo ty jeździsz tym motorowerem na co dzień. Nikt inny lepiej nie będzie wiedział co się może stać, bo żaden z nas nie ma szklanej kuli.
Osobiście jadę na zlot Jawą, mam tam 160km w jedną stronę i zamierzam wziąć tylko platynki, cewkę butelkową, jakieś drobnostki do gaźnika typu pływak, dysze itp. i podstawowe narzędzia typu klucze 17/19/21/24/13/10/8/12 i np. śrubokręty. Nic więcej do jazdy nie jest potrzebne. Ewentualnie jak masz miejsca to warto zabrać może dętki albo zestaw naprawczy do dętek.
Chartem robiąc tą samą trasę brałem tylko świecę i klucz do świec, plus płaski śrubokręt, i akurat dwa lata temu w drodze powrotnej strzeliła świeca Wink
Nie rozumiem o co chodzi, rzeczy które wypisałem zajmą co najwyżej 1 przegródkę w plecaku, a padają w Romecie zdecydowanie najczęściej. No chyba że ktoś woli dzwonić po tatę w połowie drogi bo padł głupi kondensator albo linka gazu i pojazd unieruchomiony, a to się w rometach zdarza bardzo często.
Ale papier ścierny? Fajki? Gaźnik? Łańcuch? Kiedy ostatni raz wymieniałeś gaźnik, bo padł ci w trasie? Chyba lepiej go wykręcić i wyczyścić, a zamiast gaźnika zabrać trzy klucze wiecej. A łańcuch? Rozumiem spinki do łańcucha, kiedyś mi się nawet rozpadła podczas jazdy. Ale cały łańcuch? To już jak łańcuch to i zębatki, bo jak zużyte to nowy łańcuch może nie pasować. Nie wiadomo gdzie i skąd autor chce jechać i co jeszcze zamierza ze sobą zabrać, a Romet to nie Kawasaki, nie dysponuje nadmiarem mocy. Im wiecej się weźmie, tym będzie trudniej wjechać pod górkę. Ja wiem, że gaźnik to niewiele, łańcuch też, ale jak to się zsumuje to wychodzi już kilka dodatkowych kilogramów.
Kondensator można wziąść nawet do kieszeni ale bez linki gazu przecież można jechać, bez hamulca też, bez fajki też wystarczy drut
ale papier ścierny ?
gaźnik ?
zapłon ?
łańcuch ?
xd to nieźle remont w trasie robić :F:F:F
Tak, papier ścierny. Świeca, przerywacz czy zaśniedziały styk nie przeczyszczą się od patrzenia na nie. Poza tym o czym my dyskutujemy, skoro nawet większy listek nie zabiera praktycznie żadnego miejsca? Uważam że tak podstawową rzecz warto mieć w schowku zawsze. Byliśmy w ostatnich latach na rometach i jawkach na 3 trasach za granicą od 650 do 850km (takich do 150km nawet nie liczę bo była masa), po górach z załadowanym bagażem. Na przynajmniej 2 wyjazdach zdarzały się u kogoś problemy z zapłonem, gdybyśmy nie mieli wtedy zapasowego kondensatora to zostalibyśmy z niesprawnym sprzętem 300km od domu. Przy takich wyjazdach, długich trasach w upałach, gdzie silnik się grzeje - platynkowy zapłon dostaje do dupie i czasem pada, przykro mi ale taka jest prawda. Jeśli chodzi o gaźnik, to ostatnio w tamtym sezonie na wyjeździe o mało co nie trzeba było podmieniać, zapinka zrobiona z gównolitu rozgięła się i spadła gdzieś głęboko w gaźnik. O łańcuchu napisałem że to dla bardziej ostrożnych. Jak chcecie, przecież nikomu nie każę tego wszystkiego brać, po prostu jeździmy ze znajomymi dużo w grupie na dłuższe wyjazdy i widzę co komu pada, może niektóre rzeczy trochę na wyrost, ale ja tam wolę mieć te 2-3 kilo więcej a czuć się pewnie. Jeśli ktoś chce się męczyć 100km od domu bez hamulca , linki gazu i z drutem zamiast fajki to nie ma problemu, tylko po co?
Przekierowanie