30-06-2017, 12:59:38
Witam Dwa lata temu wygrzebaliśmy z dziewczyną zastanego od 10 lat kadeta. Stał w szopce przysypany workami, rowerami itd. Rocznik 88, od nowości w rodzinie, jeden właściciel - przebieg niewielki. Całość była całkiem fajnie zachowana - oryginalny lakier, naklejki, śrubki, pokrowiec itd. Z mankamentów to pęknięty tylny błotnik, zapiździałe koła i niestety nieobracający się silnik.
Generalnie z tego etapu zdjęć niestety nie mam, postanowienie było takie, że zabieram silnik do siebie w celu jego zdiagnozowania i uruchomienia w wolnej chwili a rama zostaje tak jak jest, w oryginale.
Rozebraliśmy z Magdą silnik - pęknięty pierścień, poza tym wszędzie rdza. Tłok zapieczony w cylindrze, wał cały zardzewiały, wyrobiony rowek na klin i zerwany wieloklin zabieraka. Skrzynia korbowa wyglądała jakby ktoś nasrał. Przy okazji znalazłem ukręcony wałek zdawczy i zerwany gwint głowicy. Ogólnie mówiąc, bylo trochę pod górę ale robota całkiem przyjemna bo nikt wcześniej nie łupał silnika i wszystko fajnie szło, wszystkie dystanse, gniazda łożysk, gwinty były zdrowe.
Zrobiłem szybkie zakupy, miało być niedrogo i jakoś w miarę dobrze. Cóż...
Zestaw "55" cylinder + tłok, współczesny wał z igiełką na korbie i pełnymi przeciwwagami jak w 3b, zabierak sprzęgła, tarcze sprzęgłowe, łożyska fag, uszczelniacze, większa dysza do gaźnika, komplet śrub imbusowych i wałek zdawczy - to akurat nowe z prlu udalo się kupić. Kartery zostały umyte w benzynie, skryznia korbowa została wypolerowana, tak samo jak denko tłoka i komora spalania w głowicy. Zrobiłem korektę kanałów w cylindrze, zgrałem cylinder z karterami i gaźnikiem bo tragicznie to pasowało. Składanie w trakcie:
W między czasie okazało się, że brat Magdy obiecał, że zremontuje komara na Boże narodzenie dla mamy, i że mam się pospieszyć bo czeka a on obiecał... Także silnik poskładałem do końca i dostarczyłem.
Na miejscu czekała już rama po remoncie... Pogubione wszstkie oryginalne śruby i podkładki, pozrwane gwinty w zawieszeniu, pokrowiec uszyty samemu nierówno ze skaju i rama wypiasowana w całości z widelcem i polakierowana jakimś portowym lakierem "lepszym niż proszek", z pod którego prześwitywał podkład i odpryskiwał jak tylko zbyt długo patrzyło się w jedno miejsce Szkoda, z mega fajnego oryginału zrobił się pasztetnik, który wymagał więcej pracy niż przed wyciągnięciem silnika.
Tak wyglądał jako prezent pod choinką, oczywiście nie sprawny bo silnik nie chodził - "coś źle jest zrobione, nie da się go odpalić"...
Zabrałem go szybko do siebie, bo już ustawiła się kolejka chętnych do jazdy, prawie, że z rozpiską co do dnia przez najbliższe pół roku
Okazało się, że iglica w gaźniku była źle ustawiona i gdzieś masowało przerywacz na instalacji. Po usunięciu tych drobnostek odpalił i chodził. Ustawiłem zapłon, poprawiłem trochę kable i wszystko było ok Zrobił pare kilometrów nawet
Poprawiłem jeszcze kilka rzeczy - wymieniłem łożyska główki ramy, wyregulowałem hamulce, naprawiłem przedni, pojechałem na przegląd i odwiozłem go do właścicieli. Przez zeszły rok zrobił pewnie z 50km. Z braku chętnych do jazdy przywiozłem go znów do siebie na początku roku i zacząłem kombinować z jakimiś modyfikacjami.
W lutym bieżącego roku wpadł zapłon CDI od skutera wersja proto 0.1 . Były też jakieś próby z współczesnym k60b, ale nie bardzo chciał współpracować, także odpuściłem temat. Na początku kwietnia siadła już praktycznie finalna wersja zapłonu. Zmodyfikowałem sobie trochę instalacje elektryczną - przednia żarówka została zmieniona na H4 55/60W, oczywiście 12v a tylna rurka na 10W również 12v. Wszystko wpięte w orginalną stacyjkę i przełącznik - gaszenie, zapłon, zapłon + światła Na dzień dziecka dostałem w końcu paczkę z finalną wersją podstawki zapłonu, wykonanej tak jak sztuka nakazuje, czyli z aluminium. Szybka podmianka i tak to się teraz prezentuje:
Zapłon z zewnętrznym impulsatorem, wszystko mieści się bez przeróbek pod oryginalną pokrywę i współpracuje z ori odbiornikami Czekam tylko na paczkę z oryginalną plastikową osłoną, żebym mógł wreszcie pochować regulator, cewkę i moduł, żeby nie było widać. Super sprawa, wszystkie elementy typowe i dostępne za śmieszne pieniądze od ręki. Rewelacja!
Z braku czasu tego śmigania za dużo ostatnio nie ma, ale latamy troszkę w wolnych chwilach i sprzęt spisuje się bezawaryjnie Wprowadzimy jeszcze parę modyfikacji, ale to wszystko wyjdzie z czasem. Uf, trochę napisałem tych wypocin, czy przeczytał ktoś do końca? Na koniec jeszcze fotka z ostatniego weekendu:
Generalnie z tego etapu zdjęć niestety nie mam, postanowienie było takie, że zabieram silnik do siebie w celu jego zdiagnozowania i uruchomienia w wolnej chwili a rama zostaje tak jak jest, w oryginale.
Rozebraliśmy z Magdą silnik - pęknięty pierścień, poza tym wszędzie rdza. Tłok zapieczony w cylindrze, wał cały zardzewiały, wyrobiony rowek na klin i zerwany wieloklin zabieraka. Skrzynia korbowa wyglądała jakby ktoś nasrał. Przy okazji znalazłem ukręcony wałek zdawczy i zerwany gwint głowicy. Ogólnie mówiąc, bylo trochę pod górę ale robota całkiem przyjemna bo nikt wcześniej nie łupał silnika i wszystko fajnie szło, wszystkie dystanse, gniazda łożysk, gwinty były zdrowe.
Zrobiłem szybkie zakupy, miało być niedrogo i jakoś w miarę dobrze. Cóż...
Zestaw "55" cylinder + tłok, współczesny wał z igiełką na korbie i pełnymi przeciwwagami jak w 3b, zabierak sprzęgła, tarcze sprzęgłowe, łożyska fag, uszczelniacze, większa dysza do gaźnika, komplet śrub imbusowych i wałek zdawczy - to akurat nowe z prlu udalo się kupić. Kartery zostały umyte w benzynie, skryznia korbowa została wypolerowana, tak samo jak denko tłoka i komora spalania w głowicy. Zrobiłem korektę kanałów w cylindrze, zgrałem cylinder z karterami i gaźnikiem bo tragicznie to pasowało. Składanie w trakcie:
W między czasie okazało się, że brat Magdy obiecał, że zremontuje komara na Boże narodzenie dla mamy, i że mam się pospieszyć bo czeka a on obiecał... Także silnik poskładałem do końca i dostarczyłem.
Na miejscu czekała już rama po remoncie... Pogubione wszstkie oryginalne śruby i podkładki, pozrwane gwinty w zawieszeniu, pokrowiec uszyty samemu nierówno ze skaju i rama wypiasowana w całości z widelcem i polakierowana jakimś portowym lakierem "lepszym niż proszek", z pod którego prześwitywał podkład i odpryskiwał jak tylko zbyt długo patrzyło się w jedno miejsce Szkoda, z mega fajnego oryginału zrobił się pasztetnik, który wymagał więcej pracy niż przed wyciągnięciem silnika.
Tak wyglądał jako prezent pod choinką, oczywiście nie sprawny bo silnik nie chodził - "coś źle jest zrobione, nie da się go odpalić"...
Zabrałem go szybko do siebie, bo już ustawiła się kolejka chętnych do jazdy, prawie, że z rozpiską co do dnia przez najbliższe pół roku
Okazało się, że iglica w gaźniku była źle ustawiona i gdzieś masowało przerywacz na instalacji. Po usunięciu tych drobnostek odpalił i chodził. Ustawiłem zapłon, poprawiłem trochę kable i wszystko było ok Zrobił pare kilometrów nawet
Poprawiłem jeszcze kilka rzeczy - wymieniłem łożyska główki ramy, wyregulowałem hamulce, naprawiłem przedni, pojechałem na przegląd i odwiozłem go do właścicieli. Przez zeszły rok zrobił pewnie z 50km. Z braku chętnych do jazdy przywiozłem go znów do siebie na początku roku i zacząłem kombinować z jakimiś modyfikacjami.
W lutym bieżącego roku wpadł zapłon CDI od skutera wersja proto 0.1 . Były też jakieś próby z współczesnym k60b, ale nie bardzo chciał współpracować, także odpuściłem temat. Na początku kwietnia siadła już praktycznie finalna wersja zapłonu. Zmodyfikowałem sobie trochę instalacje elektryczną - przednia żarówka została zmieniona na H4 55/60W, oczywiście 12v a tylna rurka na 10W również 12v. Wszystko wpięte w orginalną stacyjkę i przełącznik - gaszenie, zapłon, zapłon + światła Na dzień dziecka dostałem w końcu paczkę z finalną wersją podstawki zapłonu, wykonanej tak jak sztuka nakazuje, czyli z aluminium. Szybka podmianka i tak to się teraz prezentuje:
Zapłon z zewnętrznym impulsatorem, wszystko mieści się bez przeróbek pod oryginalną pokrywę i współpracuje z ori odbiornikami Czekam tylko na paczkę z oryginalną plastikową osłoną, żebym mógł wreszcie pochować regulator, cewkę i moduł, żeby nie było widać. Super sprawa, wszystkie elementy typowe i dostępne za śmieszne pieniądze od ręki. Rewelacja!
Z braku czasu tego śmigania za dużo ostatnio nie ma, ale latamy troszkę w wolnych chwilach i sprzęt spisuje się bezawaryjnie Wprowadzimy jeszcze parę modyfikacji, ale to wszystko wyjdzie z czasem. Uf, trochę napisałem tych wypocin, czy przeczytał ktoś do końca? Na koniec jeszcze fotka z ostatniego weekendu: