Chlopcy Rometowcy - Forum Romeciarzy!

Pełna wersja: Kopniak cięższa praca
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam, pacjent to Chart, a dokładniej jego silnik. Ponieważ po wstępnych oględzinach zaraz po kupnie Charta okazało się, że silnik w ogóle nie ma szczelności, a co za tym idzie nie jest w stanie wytworzyć podciśnienia mogącego zassać mieszankę postanowiłem silnik rozebrać i zrobić mu praktycznie kompletny remont. Jak postanowiłem tak też zrobiłem, po wymianie łożysk i usunięciu wielu dziwnych rzeczy pozostawionych przez moich poprzedników przyszedł czas na montaż silnika. Wszystko przebiegało pięknie aż do momentu, kiedy przyszło skręcać kartery. Na początku zauważyłem, że kartery nie bardzo chcą się schodzić, ale poruszałem nimi lekko pokręciłem wałkami - zdawczym i startera - coś przeskoczyło i kartery się zeszły. Jednak po finalnym montażu okazało się, że kopniak chodzi ciężko i nie odbija (tzn. ma większy niż normalnie opór, nie mniej traktując go nogą działa prawidłowo, tylko nie wraca, trzeba mu pomóc). I tu rodzi się pytanie, co mogło pójść nie tak? Wymieniłem oring w karterze na nieco grubszy i założyłem podkładkę, która teoretycznie ma dystansować koło startera od obudowy, prócz tego sprężyna naciągnięta na ok. 2 obroty wałka. Czy ktoś miał już taki przypadek; pytam bo szczerze mówiąc pierwszy raz mam styczność z silnikiem 027, więc doświadczenie z jego tajnikami również zerowe.
oring przy zakładaniu zamiast siedzieć tam gdzie powinien, mogł się zsunąć i przyszczypnąć. Oprócz tego wałek nie powinien mieć żadnych problemów z poprawną pracą.
Na zawinięty oring raczej to nie wygląda bo sam wałek wszedł dość łatwo, dziś jeszcze raz się temu przyjrzałem, wychodzi na to, że zbyt duża średnica samego pierścienia robi taką robotę i trzeba poczekać aż się nieco wytrze i powinno być ok. Także z tym poczekam i zobaczę jak się sprawa będzie miała za jakiś czas. Jest jeszcze jedna rzecz, mianowicie po odpaleniu silnika, chodzi on spoko, wszystko pięknie ładnie, ale jak tylko nabierze nieco temperatury to gaśnie pomimo dodawania gazu. Następnie przytkanie gardzieli gaźnika sprawia, że silnik znów zaskakuje pochodzi chwilę i zdycha i tak w koło... Wygląda mi to na gaźnik, ale poprzedni właściciel mówił, że ostatnie chwile kiedy Charcik był na chodzie to też miał takie zajawki tzn. pochodził chwilę i gasł, więc zastanawiam się, czy nie jest to przypadkiem jakiś omen tego, że moduł zapłonowy, albo cewka wyzwalająca siada?
Przekierowanie