Chlopcy Rometowcy - Forum Romeciarzy!

Pełna wersja: Jawa 50 by AliveC4T
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam

Strona na facebooku: Jawa 50 by AliveC4T

Chciałbym przedstawić moją Jawę 50 typ 20 z 1973 roku. Cała historia dzieje się w Gliwicach na śląsku. Kupiłem ją we wrześniu 2013 za symboliczne 200zł z dokumentami. Poprzedni właściciel kupił ją od starszego pana z Goczałkowic z zamiarem odrestaurowania, jednak później postanowił ją sprzedać. Znalazłem ją na olx, wtedy jeszcze chyba tablica.pl, zachęciła mnie niska cena, dokumenty, niski przebieg (12 835km w dniu zakupu) oraz dobry stan silnika. Najbardziej martwiłem się stanem silnika, bo nie miałem wtedy ochoty robić remontu. Przebieg wyglądał na rzeczywisty, po wlaniu połowy jednorazowego kubeczka benzyny do baku, na zimno odpaliła od połowy kopnięcia, więc uznałem że to musi świadczyć o dobrym stanie silnika Big Grin. Sugerowałem się tym, że Simson s51 mojego kuzyna który jest o 10 lat młodszy, ale ma dwa razy więcej przebiegu miał problem odpalić za 5 kopnięciem. Bazując na tym doświadczeniu uznałem wynik Jawy za wręcz zaskakująco dobry. Na pewno znajdzie się ktoś kto będzie kwestionował moje metody, ale wtedy miałem tylko takie doświadczenie na którym mogłem bazować przy podejmowaniu decyzji.

Przed zakupem dokonałem jazdy próbnej i muszę powiedzieć że dla osoby która lubi cieszyć się z małych rzeczy i przywiązywać do nich było to przeżycie nie do opisania. Miałem wrażenie że płynęła po drodze zamiast jechać (później jednak okazało się że to przez wypadające tulejki przedniego zawieszenia Big Grin). Wtedy chyba zakochałem się w niej Big Grin.

Dnia 07.09.13 padło sakramentalne "Biorę" i stałem się szczęśliwym posiadaczem Jawy Big Grin. Tak wyglądała w dniu zakupu:


Przetransportowałem ją do piwnicy pod moim mieszkaniem, gdzie miała być remontowana. Jeszcze tego samego dnia zabrałem się za demontaż, robienie listy zakupów i szacowanie kosztów. Zakres prac obejmował:
- wyczyszczenie z brudu i błota, odkułem chyba kilogram ziemi z niej
- usunięcie starych naklejek i odświeżenie lakieru, był tak brudny że efekt przyniosło dopiero mycie benzyną
- zaplecenie kół z nowych części, przy użyciu starych piast. Stare rafki miały głębokie wżery, część szprych pochodziła z rowerów, jedne w ogóle się nie trzymały, inne prawie wychodziły grzybkiem z otworów w piaście.
- wymiana łożysk
- likwidacja luzów w przednim zawieszeniu, oryginalne tulejki były tak wyrobione że wypadały, kupiłem nowe teflonowe, oczywiście nie obyło się bez godzin dopasowywania
- zrobienie elektryki od nowa, z oryginalnej elektryki został tylko zapłon
- pozbycie się rdzy na przedniej osłonie i podnóżkach, części zostały wypiaskowane i ocynkowane przed malowaniem
- wyprostowanie i oczyszczenie tłumika, z czterech otworów na końcu tłumika tylko jeden był drożny
- odbudowa hamulców, w dniu zakupu jawy prawie wcale nie działały
- zakup nowej lampy, stara miała wtopione opiłki stalowe w klosz, ktoś ciął coś szlifierką kątową w jej pobliżu, oraz odbłyśnik zgnity do tego stopnia, że chrom odpadł w kilku wielkich płatach
- kosmetyka, czyli nowe gumy, linki i założenie kedry
- inne rzeczy o których pewnie już nie pamiętam

Remont trwał w sumie 2 lata, z ogromnymi przerwami z racji braku czasu i często siły. W sierpniu 2015 już nie mogłem wytrzymać i szybko ją skończyłem. Byłem tak zdesperowany i głodny jazdy, że sam wytargałem ją z piwnicy i pojechałem poszaleć na polnych drogach, jeszcze bez dokumentów. Do granic miasta mam około pół kilometra, przez małe uliczki osiedlowe, więc z policją nie było problemu. Pierwsze jazdy to był jednocześnie ból uczenia się sprzęgła i niesamowita przyjemność. Nie obyło się bez problemów, filtr paliwa zapowietrzał się, dlatego co kilka kilometrów trzeba było ręcznie zaciągnąć trochę paliwa. Na szczęście przewidziałem że nie obejdzie się bez awarii, więc wziąłem ze sobą plecak narzędzi i jakoś sobie poradziłem. Powiem wam że w obliczu ogromnych upałów jazda Jawą przynosiła niesamowitą ulgę, to była chyba najprzyjemniejsza rzecz w całych wakacjach 2015.

Tak wyglądała Jawa niedługo po remoncie:






We wrześniu 2015 przeszła przegląd bez problemu i została zarejestrowana. Przegląd był o tyle ciekawą sytuacją, że diagnosta kazał mi wprowadzić ją na stacje, po czym kazał zahamować. Obszedł ją dwa razy dookoła, sprawdził numery i powiedział "Piszemy!" Big Grin. Przegląd robiłem na stacji diagnostycznej w Gliwicach w dzielnicy Łabędy, bardzo polecam wszystkim tą stacje z racji tego, że diagnosta jest bardzo pro-zabytkowy i zna się na starszych pojazdach.

Sezon 2015 mimo że był krótki, od końca sierpnia do grudnia, mogę uznać za sukces. Zrobiłem około 900 km i zaliczyłem jedną wycieczkę z kolegą Kaniloxem. Zdjęcia z wycieczki:


Nie obyło się bez drobnych awarii, raz spadł łańcuch, innym razem uciekło sprzęgło. Największą awarią było rozregulowanie się zapłonu w skutek długiej jazdy gdy wracałem późną nocą z wyżej wspomnianej wycieczki. Nienasmarowana krzywka doprowadziła do zeszlifowania współpracującej z nią części do tego stopnia, że iskra była cały czas, bez przerwy. Jawa zgasła, a przy próbie odpalenia w skutek zapalenia mieszanki z tłokiem na dole doszło do wystrzelenia wkładu wydechu na chodnik Big Grin i to dwa razy.

Poskładałem ją i ustawiłem zapłon "na oko" tak aby tylko dojechać do domu. Okazało się że na tak ustawionym zapłonie jeździ dobrze więc potem go nie ruszałem Big Grin.

Plany na przyszłość:
Zostało kilka rzeczy do zrobienia, chyba najważniejsza to odświeżenie lakieru i naprawa szkód po wypadku z października, o którym napiszę innym razem. Jawa na pewno zostanie w stanie oryginalnym, nie planuję żadnych przeróbek ani tuningów. Ona jest jak piękna kobieta, najładniej wygląda naturalnie, bez makijażu. Jeśli kiedykolwiek doszłoby do jakiś przeróbek to mógłby to być tuning z lat 70'tych, czyli przy użyciu części dostępnych w tamtej epoce, na przykład montaż przedniego koła z większym bębnem i dwoma rozpierakami z jakiejś większej Jawy. Powoli chodzi za mną widmo remontu silnika, sezon 2016 będzie jeszcze bardziej intensywny więc taki remont warto byłoby zrobić.

Podsumowanie
Gdy w 2012 roku z zazdrością patrzyłem jak mój kuzyn obwozi się swoim Simsonem powiedziałem sobie że muszę sobie też kupić motorower. Teraz albo nigdy. Ledwo minął rok, a ja spełniłem swoje marzenie. Chciałbym teraz symbolicznie podziękować mojej Jawie, za to że dzielnie pokonywała ze mną kolejne kilometry i nie psuła się za często. Była też swego rodzaju psychologicznym amortyzatorem, była ze mną w moich trudnych chwilach, umożliwiała mi ucieczkę z miasta na łono natury i wiele razy uchroniła mnie przed szaleństwem. Zawsze traktowałem ją jako osobę, a nie przedmiot. Na pewno zostanie ze mną na długo, kto wie czy nie na zawsze. Nie sprzedałbym jej za żadną cene.

Mam nadzieję że historyjka się podobała Big Grin. Zapraszam na moją stronę na facebooku, pod adresem https://www.facebook.com/jawa50alive, gdzie regularnie wrzucam zdjęcia i różne informacje.

Pozdrawiam
Piękna.... Smile
100/10 hehe
Ładna jawa ;]
2/10 jeździłbym
Bardzo ładna pancerka. Popracować jeszcze trochę nad nią i będzie cudna Big Grin
Przekierowanie