13-08-2015, 10:29:03
Witam! Poskładałem mojego simsona po remoncie(i przeróbce na 70 przy okazji), i wszystko pięknie jeździło, silnik chodził tak jak powinien, bez żadnych stuków itd. Zrobiłem ok. 20 km, pilnując przy tym temperatury i nie dając mu więcej jak 5000 obr/min, bez jakichkolwiek problemów. I jadę normalnie, temperatura cylindra średnia, jeszcze nie za wysoka i nagle z silnika rozlega się taki stukot, tak jakby zębatka kopki przeskakiwała i zablokowało się tyle koło, szybko dałem na sprzęgło i zgasiłem. Gdy podepchałem do kolegi i już miałem się zabierać za spuszczanie oleju(bo myślałem że to coś z kopką) popchałem do przodu i do tyłu na biegu ze sprzęgłem i kopka zaczęła działać, tłok się obracał, próbuję odpalać i nic, mimo że iskra była i paliwo było, raz tylko strzeliło z tłumika, a przy pchaniu był ten zgrzyt i znów się zablokowało, więc ściągnęliśmy cylinder, i okazało się że tak: cylinder nietknięty, zero rys, zaś tłok cały w opiłkach, pierścienie całe, a na dole od strony gaźnika tłok z dwóch stron był w miarę symetrycznie ukruszony, i to duże jego kawałki(praktycznie cała nóżka z dwóch stron, tak że został tylko taki szpic na środku). I pytanie: co mogło być przyczyną czegoś takiego? Tłok MZA normalny 2 pierścienie, i dodam jeszcze że kartery były roztaczane na wysokość progu w karterach o który opiera się tuleja i on początkowo jak pierwszy raz założyłem cylinder to blokował tłok, ale go po obydwóch stronach zeszlifowałem pilnikiem do takiej szerokości jak miał w 50tce i tłok wchodził ze sporym luzem i zatrzymywał się dopiero na płukach, dużo niżej niż najniższe położenie wału i po poskładaniu nie było słychać żadnych stuków ani nic.