12-06-2015, 23:55:28
Chciałabym się "pochwalić" moim "nowym" nabytkiem. No to tak. Jest przy nim od ch**a roboty, trzeba będzie oszczędzać na czym się tylko da,ale... Ale kuźwa moim zdaniem warto. Komar z 1970 roku. Dziadek oddał mi go za darmo. Powiedział mi, że jeżeli będę potrzebować jakichś części to moge śmiało przyjść, da je bez problemu. (Troche mnie to zdziwiło bo nigdy nie był dla mnie taki miły i hojny.) Kilka elementów nie jest orginalnych co widać na 1 rzut oka. Niestety z jednej strony brakuje mu schowka, o siedzeniu to szkoda nawet wspominać, ale warto będzie powolutku to wszystko robić. Komar stał od roku nieużywany. Dziadek odpalił go bez problemu. Chciał się jeszcze nim ostatni raz przejechać zobaczyć jak chodzi. Niestety na dobre to nie wyszło. Prawdopodobnie tryby szlak trafił. Nie będe rozpisywać się co dokładnie się z nim dzieje bo post i tak jest już dość długi. W każdym bądź razie czeka go rozkręcanie i naprawa silnika.Kwestia wizualna niestety pozostaje teraz pod ogromnym pytajnikiem. Najważniejsze to doprowadzić go do stanu używalności ( by mógł jeździć). Na szczęście, a zarazem nieszczęście jest u mnie pełno górek. Więc kiedy dopchałam go już na "szczyt" spokojnie mogłam z nich zjechać. I w taki oto sposób w końcu mam swój pierwszy Motorower.