11-05-2015, 19:00:51
Witam,
Czekał, czekał, aż się doczekał Dzisiaj ujrzał światełko słoneczne w całej okazałości Turing 2 z roku 1982. Poniżej zdjęcie "poglądowe i link do kompletnej galerii:
Galeria Turing 2
"Sesja zdjęciowa" odbyła się na jednym z osiedli najbardziej PRL-owskiej dzielnicy w Polsce czyli w Nowej Hucie (dla niewtajemniczonych to w Krakowie ). Możecie mi nie wierzyć, ale tak wygląda większość osiedli w tej dzielnicy, o tej porze roku po prostu "toną w zieleni" !!!
A teraz kilka słów o rowerze. Jest od mojej babci, kupiony przez nią w GS-ie, leżał na strychu przez 20 lat, żeby się nie zniszczył . Potem wylądował w blokowej piwnicy i czekał kolejne 10 lat. W końcu moja żona wytargała go kiedyś i ruszyła na wycieczkę z odkręconym błotnikiem i lekko przyrdzewiałymi elementami. Stwierdziłem, że tak być nie może i w ostatni weekend poświęciłem mu kilka godzin. Pracy było niewiele, rower zachował się w doskonałym stanie. Poza wymianą klocków hamulcowych, ogólną polerką chromów i aluminium oraz oczyszczeniu napędu (łańcuch i zębatki) nie było nic do roboty. Działa oświetlenie (tylko osłonka tylnej lampki do wymiany), jest jakiś drobny problem mechaniczny z "'torpedem" ale to drobiazgi do usunięcia w najbliższych dniach. Opony są oryginalne (widać po nich jak mało rower jeździł), "przeciągnąłem" je czernidłem do opon i plastików - efekt rewelacyjny, opona odzyskała dawny wygląd i strukturę. I tak kolejna "koza" wraca tam gdzie jej miejsce, czyli na drogę . Teraz już tylko czysta przyjemność z jazdy...
Czekał, czekał, aż się doczekał Dzisiaj ujrzał światełko słoneczne w całej okazałości Turing 2 z roku 1982. Poniżej zdjęcie "poglądowe i link do kompletnej galerii:
Galeria Turing 2
"Sesja zdjęciowa" odbyła się na jednym z osiedli najbardziej PRL-owskiej dzielnicy w Polsce czyli w Nowej Hucie (dla niewtajemniczonych to w Krakowie ). Możecie mi nie wierzyć, ale tak wygląda większość osiedli w tej dzielnicy, o tej porze roku po prostu "toną w zieleni" !!!
A teraz kilka słów o rowerze. Jest od mojej babci, kupiony przez nią w GS-ie, leżał na strychu przez 20 lat, żeby się nie zniszczył . Potem wylądował w blokowej piwnicy i czekał kolejne 10 lat. W końcu moja żona wytargała go kiedyś i ruszyła na wycieczkę z odkręconym błotnikiem i lekko przyrdzewiałymi elementami. Stwierdziłem, że tak być nie może i w ostatni weekend poświęciłem mu kilka godzin. Pracy było niewiele, rower zachował się w doskonałym stanie. Poza wymianą klocków hamulcowych, ogólną polerką chromów i aluminium oraz oczyszczeniu napędu (łańcuch i zębatki) nie było nic do roboty. Działa oświetlenie (tylko osłonka tylnej lampki do wymiany), jest jakiś drobny problem mechaniczny z "'torpedem" ale to drobiazgi do usunięcia w najbliższych dniach. Opony są oryginalne (widać po nich jak mało rower jeździł), "przeciągnąłem" je czernidłem do opon i plastików - efekt rewelacyjny, opona odzyskała dawny wygląd i strukturę. I tak kolejna "koza" wraca tam gdzie jej miejsce, czyli na drogę . Teraz już tylko czysta przyjemność z jazdy...