06-05-2015, 00:09:09
Historia roweru, którego chcę Wam dzisiaj pokazać rozpoczyna się w roku pańskim 1977, kiedy to gruz przedstawiony poniżej opuścił bramy bydgoskiej fabryki jako nowiutki Romet Traper 2.
Dawno i nieprawda!
Pewnego razu grzebałem sobie na złomowisku, kiedy usłyszałem dźwięk "towaru" rzucanego na wagę. Spod 3, nic nie wartych górali wyłoniły się właśnie resztki widoczne wyżej. Chwilę później był już mój. "A wiec mówisz, że to jeszcze będzie jeździć?" - zapytał Pan ze złomowiska. "Jeszcze się Pan zdziwi!" - odpowiedziałem i odjechałem. No dobra, przywiozłem go do domu i podczas rozbiórki okazało się że rower miał wyjątkowego pecha co do właścicieli, bo jeden z poprzednich odciął kawałek główki ... brzeszczotem, w dodatku krzywo co naprawdę nie wyglądało atrakcyjnie. Ze względu na zdrową pozostałą część ramy stwierdziłem, że coś może z tego jednak być i Traper trafił na szafę gdzie leżał sobie do dzisiaj. Jakiś tydzień temu na terenie opuszczonego serwisu samochodowego znalazłem kierownicę z Citroena CX. Co będzie dalej, już się chyba domyślacie. Traper trafił na warsztat, główka ramy została jeszcze bardziej skrócona, zamontowany został widelec wyciągnięty z resztek Rometa Samby (tego samego, który oddał osprzęt dla Jubilata z biegami), kilka godzin pracy, cięcia, pasowania i jest!
Na chwilę obecną dodam, że rower jeździ po prostu doskonale. Frajda z jazdy jest tak niesamowita, że nie da się tego opisać słowami. Prawdziwy łamacz karków, ogląda się za nim każdy.
COMING SOON ...
Dawno i nieprawda!
Pewnego razu grzebałem sobie na złomowisku, kiedy usłyszałem dźwięk "towaru" rzucanego na wagę. Spod 3, nic nie wartych górali wyłoniły się właśnie resztki widoczne wyżej. Chwilę później był już mój. "A wiec mówisz, że to jeszcze będzie jeździć?" - zapytał Pan ze złomowiska. "Jeszcze się Pan zdziwi!" - odpowiedziałem i odjechałem. No dobra, przywiozłem go do domu i podczas rozbiórki okazało się że rower miał wyjątkowego pecha co do właścicieli, bo jeden z poprzednich odciął kawałek główki ... brzeszczotem, w dodatku krzywo co naprawdę nie wyglądało atrakcyjnie. Ze względu na zdrową pozostałą część ramy stwierdziłem, że coś może z tego jednak być i Traper trafił na szafę gdzie leżał sobie do dzisiaj. Jakiś tydzień temu na terenie opuszczonego serwisu samochodowego znalazłem kierownicę z Citroena CX. Co będzie dalej, już się chyba domyślacie. Traper trafił na warsztat, główka ramy została jeszcze bardziej skrócona, zamontowany został widelec wyciągnięty z resztek Rometa Samby (tego samego, który oddał osprzęt dla Jubilata z biegami), kilka godzin pracy, cięcia, pasowania i jest!
Na chwilę obecną dodam, że rower jeździ po prostu doskonale. Frajda z jazdy jest tak niesamowita, że nie da się tego opisać słowami. Prawdziwy łamacz karków, ogląda się za nim każdy.
COMING SOON ...