27-03-2014, 20:20:54
Tymczasem w dniu wczorajszym do mojego tajnego centrum dowodzenia dotarło różowe Wigry (no bo niby co innego?).
Może bez komentarza.
Z przodu kiszka, a do tego łyse opony. W dodatku wszystko co mogło przerdzewieć, chyba przerdzewiało. Niewątpliwą ciekawostką jest siodełko z ... Huragana (czy tam Jaguara), które wartością chyba przewyższa cały rower.
Nie mam pojęcia, czy uda się uratować łańcuch. Jak żyję nie widziałem tak skorodowanego. Trzeba się naprawdę nieźle przyłożyć, żeby poruszyć kołem. Pan wytargał mi go z jakiejś zapyziałej szopy, gdzie stał od kilku lat. Ku zdumieniu wszystkich zebranych, chińska lampka zadziałała. Wprawne oko zauważy, że przedni błotnik jest przewiercony w jakichś 86 miejscach i założony odwrotnie. Pomimo ogólnego dość kiepskiego wrażenia, jest to mój pierwszy rower w którym nie trzeba kasować luzów. Nie ma nawet najmniejszego.
Pojazd w sam raz na niedzielne wycieczki na targowisko.
Jak się widzi?
Może bez komentarza.
Z przodu kiszka, a do tego łyse opony. W dodatku wszystko co mogło przerdzewieć, chyba przerdzewiało. Niewątpliwą ciekawostką jest siodełko z ... Huragana (czy tam Jaguara), które wartością chyba przewyższa cały rower.
Nie mam pojęcia, czy uda się uratować łańcuch. Jak żyję nie widziałem tak skorodowanego. Trzeba się naprawdę nieźle przyłożyć, żeby poruszyć kołem. Pan wytargał mi go z jakiejś zapyziałej szopy, gdzie stał od kilku lat. Ku zdumieniu wszystkich zebranych, chińska lampka zadziałała. Wprawne oko zauważy, że przedni błotnik jest przewiercony w jakichś 86 miejscach i założony odwrotnie. Pomimo ogólnego dość kiepskiego wrażenia, jest to mój pierwszy rower w którym nie trzeba kasować luzów. Nie ma nawet najmniejszego.
Pojazd w sam raz na niedzielne wycieczki na targowisko.
Jak się widzi?