Sory, ale tak daleko się nie wybieram.
Ten ogar nie przelatał dzisiaj nawet 10min.
Jak już to troche po wsiach z nim polatam. Jutro może będą fotki, bo Marwel aparat pewnie weźmie.
Ale za tydzień wtedy jestem
Eh, Marwel chyba już dzis nie będzie.
Jadę z innym kolegą wtedy z Wierzchucina
No spoko, chciałbym się w końcu przejechać tą Twoją perełką.
Teraz będę na kluczyk uważał
Posprawdzaj wszystko, czy nic sie nie odkręca nie rozsypuje nasmaruj łańcuch i w trase
Jaką trase
To tylko z 20 km. Tzn przelatamy tyle.
Może jakieś fotki będą, bo kolega też ma ogarka
Lepiej daj fotki z odpalania silnika
I napisz co i jak z nim było
No jak dać fotki z odpalania?
No to tak. Sprawdziłem drożnośc tej pokrywki komory pływakowej i za słabo paliwo leciało. To wd 40 i lecim z koksem.
Udało się, leci ciurkiem. Tzn. stały struminiem
To kopię, zapalił... Tak jak wcześniej, czyli na pare sekund. No to tak siedzę, siedzę, myślę, sciągam głowicę a tam ? Ciooooorno (czyt. czarno) Łolej bierze
Szybko się rozejrzałem po garażu i znalazłem ładny simer, to wymieniłem I.... nie zapalił. Zacząłem regulować gaźnik, zapłon i niby pierdział ale to nie było to. W końcu po paru regulacjach, zmianie świecy... POSZEDŁ! od strzała. Myślałem, że zaraz zgaśnie, ale chodzi jedną minutę, drugą, poszedłem do domu się napić, wracam a on jeszcze chodzi
To na drogę i rura !
No i jechał
Ale trójka cały czas wyskakuje i czasem dwójka.
Ale tak, czy inaczej jestem zajebiście Happy
Dobra, na 100 % jutro są fotki. Marwel jednak jedzie. Czyli będzie terror 3-ma ogarami
A Tu nikt nic nie pisze
Zaraz idę zobaczyć czy zapali w ogóle a potem przygotować go do traski
Trzymajcie kciuki, żeby nie padł po wyjeździe z mojej miejscowości.
Dokręć ten automat może przestaną wyskakiwać
Juuuż jestem.
Wróciłem. Ogar mnie zawiódł, ale o dziwo nie silnik, ale to że złapałem gume. Dzisiejszy dzień był pasmem nieszcześć. Rano kupiłem paliwko, zalałem Ogara, odpalił od strzała
Postanowiłem zrobić sobie małą rundke (tak z 10 km na rozgrzewkę) i przy dojechaniu do domu nie było sprzęgła i zerwał się gwint na kolanku wydechowym. A tu już 12 godzina, a na 13 zlot zaplanowany.... Ogarnąłem to, skoczyłem po kolegę i jechaliśmy ile dała fabryka czeska. Dojeżdżamy (spóźnieni o 30 min) a Marwela nie ma
Aha, ostatni km. do miejsca spotu jechałem bez wydechu, bo znów się wyrwał i znów nie działało sprzęgło... Wtedy wracamy, z nadzieją, że Marwel czeka na podwórku. Jadąc tak jakiś sk*rwiel w Golfie wjechał w kałużę i mnie całego ochlapał... Ale to nie koniec, o nieee, nie na mojej zmiania. Przed samym domem wyjeb*ała mi dętka z przodu...... W dodatku trzymałem ten ohydny, połamany wydech w ręku. Wywaliłem go w krzaki, a ogara dopchałem do domu. Co dziwne ogar odpala nadal od strzała. Także dzisiejszy dzień nie był najlepszy.
Fotki dodam jak kolega na FB wejdzie.
Są foty. W sumie robione na postoju ale co tam. Jak widać mój już bez wydechu.
osz kurdę no nieźle musiało być, sporo przykrych przygód no ale mam nadzieję że będzie już coraz lepiej