02-09-2013, 20:00:04
Witam!
Dzisiaj pojechałem na złom poszukać jakiegoś ładnego kierownika do Narcyza. Pewien Traper takowy posiadał, więc miałem jechać do domu po kasę i go wziąć. Postanowiłem przed tym jeszcze połazić i poszukać czegoś ciekawego tam, gdzie nie było rowerów. I wtedy zauważyłem opartego o "biuro prezesa" czerwoniutkiego Pelikana. Jaki szok przeżyłem, gdy ujrzałem jego wręcz idealny stan zachowania. Musiał być mój. Koleś zażądał 40 zł, udało mi się zejść do 35. Nie wiem, czy przepłaciłem, ale nie żałuję ani trochę. Zapakowałem do... Malucha i w domu mu się bliżej przyjrzałem.
Odnośnie rowerku. Pelikan pochodzi aż z 1976 roku i jest całkowicie sprawny (ma łańcuch, który ładnie chodzi i nie jest wyciągnięty, również dobrze hamuje), jedynym mankamentem umożliwiającym w tej chwili jazdę jest brak dętki w przednim kole, a tylna jest dziurawa. Jest prawie kompletny, brakuje mu chyba tylko bagażnika. Jak już mówiłem, zachwyciłem się jego oryginalnym stanem. Lakier fabryczny, który ma tylko trochę niegroźnych rysek, jednakże mi to nie przeszkadza. Najważniejsze jest to, że zachowały się oryginalne naklejki. Co do chromów - również super. Przeczyściłem wszystko Cifem i wyglądają jak nowe. Jedynie obręcze mają kilka małych purchli, z którymi już nic nie zrobię. A np, sztyca siodełka i kierownika, sam kierownik czy pedały są w idealnym stanie. Zastanawiam się, kto oddał taki piękny rower na stracenie. Jeszcze nie widziałem tak zachowanego pojazdu w takim ładnym roczniku
Ale dość gadania, obejrzyjcie fotki.
Detale:
Chromy po wyczyszczeniu:
Jakie mam plany co do niego? Jutro kupuję dętkę, sklejam drugą i odbywam pierwszą jazdę. Ptaszek będzie raczej na wystawkę, bo nie wiem, czy nie narobię sobie wstydu, gdy 19-latek wyjedzie dziecięcym rowerkiem na "miasto". Chociaż, w sumie może być dokładnie odwrotnie, gdy inni zobaczą jego piękny stan
Dzisiaj pojechałem na złom poszukać jakiegoś ładnego kierownika do Narcyza. Pewien Traper takowy posiadał, więc miałem jechać do domu po kasę i go wziąć. Postanowiłem przed tym jeszcze połazić i poszukać czegoś ciekawego tam, gdzie nie było rowerów. I wtedy zauważyłem opartego o "biuro prezesa" czerwoniutkiego Pelikana. Jaki szok przeżyłem, gdy ujrzałem jego wręcz idealny stan zachowania. Musiał być mój. Koleś zażądał 40 zł, udało mi się zejść do 35. Nie wiem, czy przepłaciłem, ale nie żałuję ani trochę. Zapakowałem do... Malucha i w domu mu się bliżej przyjrzałem.
Odnośnie rowerku. Pelikan pochodzi aż z 1976 roku i jest całkowicie sprawny (ma łańcuch, który ładnie chodzi i nie jest wyciągnięty, również dobrze hamuje), jedynym mankamentem umożliwiającym w tej chwili jazdę jest brak dętki w przednim kole, a tylna jest dziurawa. Jest prawie kompletny, brakuje mu chyba tylko bagażnika. Jak już mówiłem, zachwyciłem się jego oryginalnym stanem. Lakier fabryczny, który ma tylko trochę niegroźnych rysek, jednakże mi to nie przeszkadza. Najważniejsze jest to, że zachowały się oryginalne naklejki. Co do chromów - również super. Przeczyściłem wszystko Cifem i wyglądają jak nowe. Jedynie obręcze mają kilka małych purchli, z którymi już nic nie zrobię. A np, sztyca siodełka i kierownika, sam kierownik czy pedały są w idealnym stanie. Zastanawiam się, kto oddał taki piękny rower na stracenie. Jeszcze nie widziałem tak zachowanego pojazdu w takim ładnym roczniku
Ale dość gadania, obejrzyjcie fotki.
Detale:
Chromy po wyczyszczeniu:
Jakie mam plany co do niego? Jutro kupuję dętkę, sklejam drugą i odbywam pierwszą jazdę. Ptaszek będzie raczej na wystawkę, bo nie wiem, czy nie narobię sobie wstydu, gdy 19-latek wyjedzie dziecięcym rowerkiem na "miasto". Chociaż, w sumie może być dokładnie odwrotnie, gdy inni zobaczą jego piękny stan
