02-09-2013, 19:50:42
Stwierdziłem, że nadszedł już czas na zaprezentowanie mojego ZZR Karata
(nie wiem z którego roku), który jak na razie jest w stanie rozpaczliwym.
A teraz historia: Mój Dziadek ma takiego pewnego kolegę, który kiedyś
uczył go wędkować. Niedawno się z nim spotkał i zapytał się, czy nie miałby
jakiegoś składaka Wigry na zbyciu. Kolega na to, że w piwnicy ma jakiegoś składaka, nie wiadomo, czy Wigry, a na strychu ma jakiś rower na części.
Oczywiście stała się rzecz oczywista - następnego dnia jesteśmy u kolegi
Dziadka. Najpierw idziemy na strych po rower na części, którym okazał się
ogołocony Romet Bratek. Odkręcamy potrzebne części i idziemy do piwnicy
po składaka. Ja stoję w piwnicznym korytarzu i czekam co pan wyjmie.
Spodziewam się Wigry, a tu nagle stoi przede mną wrak o prostej rurze.
A więc myślę sobie - Karat(!), albo wczesna Kama.
Bierzemy rower i idziemy przykręcać części. Okazało się jednak, że to
grubsza sprawa i bierzemy wszystko do domu. Dziadek poszedł po piwo
dla kolegi ja oglądam rower. Po chwili stwierdzam, że to Romet!
Następnie pod czarną, malowaną pędzlem farbą olejną widzę na główce ramy
kształt elipsy, czyli logo ZZR!!! Jestem przeszczęśliwy!
Od tego czasu Karat stoi w garażu i mimo, że postęp został poczyniony
wciąż nie nadaje się do jazdy. Brakuje niewiele elementów
(osłona łańcucha, obejma z dźwigienką do regulowania kierownicy,
elektryki i siodełka)
A oto zdjęcie, niektórych elementów na zdjęciu nie ma.
(nie wiem z którego roku), który jak na razie jest w stanie rozpaczliwym.
A teraz historia: Mój Dziadek ma takiego pewnego kolegę, który kiedyś
uczył go wędkować. Niedawno się z nim spotkał i zapytał się, czy nie miałby
jakiegoś składaka Wigry na zbyciu. Kolega na to, że w piwnicy ma jakiegoś składaka, nie wiadomo, czy Wigry, a na strychu ma jakiś rower na części.
Oczywiście stała się rzecz oczywista - następnego dnia jesteśmy u kolegi
Dziadka. Najpierw idziemy na strych po rower na części, którym okazał się
ogołocony Romet Bratek. Odkręcamy potrzebne części i idziemy do piwnicy
po składaka. Ja stoję w piwnicznym korytarzu i czekam co pan wyjmie.
Spodziewam się Wigry, a tu nagle stoi przede mną wrak o prostej rurze.
A więc myślę sobie - Karat(!), albo wczesna Kama.
Bierzemy rower i idziemy przykręcać części. Okazało się jednak, że to
grubsza sprawa i bierzemy wszystko do domu. Dziadek poszedł po piwo
dla kolegi ja oglądam rower. Po chwili stwierdzam, że to Romet!
Następnie pod czarną, malowaną pędzlem farbą olejną widzę na główce ramy
kształt elipsy, czyli logo ZZR!!! Jestem przeszczęśliwy!
Od tego czasu Karat stoi w garażu i mimo, że postęp został poczyniony
wciąż nie nadaje się do jazdy. Brakuje niewiele elementów
(osłona łańcucha, obejma z dźwigienką do regulowania kierownicy,
elektryki i siodełka)
A oto zdjęcie, niektórych elementów na zdjęciu nie ma.