Chlopcy Rometowcy - Forum Romeciarzy!

Pełna wersja: wypadki na motorowerach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Ja niezapomnę jak wyje*ałem w zimie na romku,jade sobie na 3 i zbliząłem sie do zakretu i na zakrecie był przysypany sniegiem lód i jak tu nagle przednie koło ujechało no i szlif romet lezy na boku cyka na wolnych,ja nie moge sie podnieść leże z 5 minut na drodze zaczynam sie podnośić a tutaj jakas starsza pani nic ci sie nie stało a ja nie,podniosłem rometa wsiadłem wyjechałem a tu za zakretem jechał kolega simsonem (jechałem do niego bo jezdziliśmy sobie po wsi Big Grin) zatrzymali my sie i on zaczoł opowiadac jak tez sie wy*ebałBig Grin
A ja kiedyś motorynką jeździłem po lesie i było błoto i sobie na nie wjechałem z v-maxem, popuściłem gaz i dodałem i tylko dypę mi zarzuciło i znalazłem sie pod drzewem. Wtedy zbiłem sobie klosz stópkę ułamałem zalałem drynkę i byłem cały w błocie. Nie zapomnę tamtych wakacji!!!!!!!!!!!!!!!Big Grin
Mój wypadek, a raczej nie do końca wypadek bo się nie wywaliłem wyglądał tak. Jechałem sobie pewnego dnia 40 km/h na Komarze, patrze, a tu mi się kierownica odkręciła. A że jechałem polną drogą, to o mało nie zaliczyłem gleby, i żeby się nie wywrócić, złapałem za półkę przedniego zawieszenia i tylko cudem nie obeszło się bez uszkodzenia Komarka. Teraz mam nauczkę. Zawsze przed wyjazdem sprawdzam czy wszystko jest dokręcone, a w szczególności kierownicę.
Zabawna wpadka.Big Grin
ja raz z kolegą jechałem zatankować on był na sraczu aj na na ogarze, przed nami stał inny sracz ktury strasznie głośno chodziłBig Grin podeszłem do koleg i mówie że twój potrafi lepiej dałem mu do końca manetke gazuBig Grin zapomniałem że one mają automatyczną skrzynieBig Grin wtedy on spadł z kibla a kibel uderzył w dystrybutor (musiałem mu kupić przedni błotnik bo sie połamał).
Ja jakiś rok temu jechałem sobie z lekkiej górki po polnej drodze bardzo piaszczystej bez kasku do lasu przy wjeździe przy prędkości około 40 km/h zagapiłem się i mnie zarzuciło na tym piasku wprost na brzozę aż brzoza korę zgubiła, odrzuciło mnie 2 m od Rometa Charta i wtedy rozwaliłem sobie cała prawą dłoń chyba jak dobrze pamiętam i gałąź odskoczyła mi prosto w szyje i ja przecięła a przy charcie skrzywił się przedni widelec i miałem ósemkę w przednim kole z resztą nadal mam xD
A ja niezapomne jak ogarem 200 zasuwałem przez las wyjeżdżając na krzyżówce wyskoczyłem prosto w buraki gdzie jechałem jeszcze 300m bo nie miałem wtedy hamulców Big Grin
Ja jakieś 3 tygodnie temu miałem wywrotkę.
Jechałem Suzuki DR650 do kolegi, a że chwilę wcześniej padało było z leksza ślisko i przy skręcaniu na parking za mocno wcisnąłem hamulec przez co przednie koło mi uciekło i leżałem. Całe szczęście kumpel to widział i pomógł mi zawinąć moto z ulicy żeby nie blokować ruchu i nie przyjechała psiarnia. Straty w moto to obtarte plastiki i uszkodzone mocowanie lusterka, obrażenia jakich doznałem to stłuczona ręka i drobne odrapania dłoni i nóg. Po wypadku nie byłem w stanie wrócić do domu na motorze o własnych siłach i byłem zmuszony pchać motor pod blok.

Co do DR'ki to była ta co mam na avatarze.
U mnie na osiedlu jest bazarek i duży parking gdzie po południu ludzie się zbierają z motorynkami simsonami i różne motorowery z całego miasta i jeździmy sobietam ale do rzeczy a więc ja wystartowałem już 3 i 50 a tu z zakrętu (jest tam taki zakręt) wyjeżdża z dużą prędkością amerykański jakaś terenówka i od razu po chamulcach tył mnie wyprzeda i na bok ja lece bo kosce romet też ja wychamowałem sie i nie uderzyłem w płot a romet poleciał na drugą strone kilka metrów dale i w krawęznik i przeskoczył i w drzewo szkody rometa:błornik pogięty lampa zbita rączki od sprzęgła i hamulca wygięte zadrapania a ja siniaki i mocne zadrapania chwile leżałem ale podeszli do mnie pomogli mi wstać i zebrałem rzeczy i poszedłem odstawić do garażu romka
Ja nie mam narazie stłuczek...

Ale mój tato miał cezet 350, uczył swoją siostrę jeździć. I wjechała w bramę Big Grin. dodała za dużo gazu i motor poleciał. Skończyło się na wygiętym widelcu przednim Smile
Mój wujek jak jechał na cezet 350 to wjechał w gołębia.
Może wiecie albo nie, na domach kładą saidingi, ja jeździłem z młodszą siostrą ona z przodu ja z tyłu, oczywiście była taka mała że dosięgała tylko dekielka od zapłonu. Więc nie mogłem wcisnąć hamulca tylnego. Jak przyjebał*m w ten saiding to aż cała wieś się oglądała na mnie, na szczęście nic się nie stało, ciągnął w ten saiding i w końcu zgasł Big Grin Taka jest moja historia Smile
wypadek na wsk 125 noga w gipsie jechałem 70 ine złapałem zakrętu i gleba:/ o ile to się liczy bo wsk przecież jest motocyklem a tak to zdarzały się drobne upadki na t-1
Ja kiedyś na moim ponym 301 jechałem polną piaszczystą drogą i nie zredukowałem na 1. Wypierniczyłem się i wygiąłem podstopek od strony hamulca wyprostowałem ją, ale się upierniczyła. Byłem ze 3 km od domu na szczęście skończyło się na obdartym kolanie i łokciu. A moto nadawało się do jazdy i wróciłem do chaty.
ja 3 lata temu kadetem jechałem na kostce brukowej na której był lód, jadę 20 km i hamuję 10 m przed bramą a tu mnie na bok zawineło i w bramę.,albo też wską rok temu jadę 50 km i nie zauważyłem zakrętu a tu w ostatniej chwili skręcam przy 35 km a tu tylnym kołem w drzewo zachaczyłem szyją w drzewo i miałem przytarte wska poleciała 3 metry od drzewa a ja mie mogłem się podnieść
Stron: 1 2
Przekierowanie