08-07-2013, 17:04:42
Witam Was serdecznie.
Mam na imię wojtek (vOOytas).
Fajnie że napotkałem na to forum
Moja przygoda z Rometem zaczęła się jak miałem 9 lat. Ojciec kupił na giełdzie w Mysłowicach półroczną motorynkę. Pamiętam jak wieźliśmy ją w VW garbusie (wyjęty fotel przedni) a ja po prostu się trząsłem z podniecenia że może tata da się karnąć. Oczywiście niecierpliwość uniemożliwiła dojechanie do domu.
Na małym parkingu w lesie wyładowaliśmy motorynkę. Szybki kurs obsługi i jazda. Oczywiście przejechałem cały parking potem wjechałem do rowu jakoś z niego wyjechałem wpadłem do lasu a motorynka mnie przykryła.
Od tej pory mogłem się chwalić taką samą blizną po tłumiku jaką mieli już starsi koledzy
Motorynka była najlepszym przyjacielem.
Była moim ścigaczem, crossem, wabikiem na grzeczne dziewczyny (te z plakietkami "wzorowy uczeń"). to były czasy.
Z wiekiem kupiłem "prawdziwy" motocykl na którym objechałem kawałek Europy. Potem kolejny i kolejny.
Dokładnie rok temu urodził mi się syn i motocykl poszedł pod młotek. Na pocieszenie poskładałem sobie Komara
Udało mi się przerobić dość znacznie jeden egzemplarz który sprzedałem (nie wiem dlaczego......)
http://archiwumallegro.com.pl/komar+rome...92071.html
Aktualnie rozpocząłem budowę nowego egzemplarza, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Mam nadzieję że nie będzie nikt pisał komentarzy typu " zniszczył kolejny egzemplarz". Mam świadomość że komarków ubywa. Jednak mam również świadomość jak wiele tego typu sprzętów idzie do huty. Można to samo powiedzieć o każdym który do tego przykłada rękę oraz o tych którzy z tym nic nie robią.
Się rozpisałem.......
Pozdrawiam,
Wojtek!!!!!
Mam na imię wojtek (vOOytas).
Fajnie że napotkałem na to forum
Moja przygoda z Rometem zaczęła się jak miałem 9 lat. Ojciec kupił na giełdzie w Mysłowicach półroczną motorynkę. Pamiętam jak wieźliśmy ją w VW garbusie (wyjęty fotel przedni) a ja po prostu się trząsłem z podniecenia że może tata da się karnąć. Oczywiście niecierpliwość uniemożliwiła dojechanie do domu.
Na małym parkingu w lesie wyładowaliśmy motorynkę. Szybki kurs obsługi i jazda. Oczywiście przejechałem cały parking potem wjechałem do rowu jakoś z niego wyjechałem wpadłem do lasu a motorynka mnie przykryła.
Od tej pory mogłem się chwalić taką samą blizną po tłumiku jaką mieli już starsi koledzy
Motorynka była najlepszym przyjacielem.
Była moim ścigaczem, crossem, wabikiem na grzeczne dziewczyny (te z plakietkami "wzorowy uczeń"). to były czasy.
Z wiekiem kupiłem "prawdziwy" motocykl na którym objechałem kawałek Europy. Potem kolejny i kolejny.
Dokładnie rok temu urodził mi się syn i motocykl poszedł pod młotek. Na pocieszenie poskładałem sobie Komara
Udało mi się przerobić dość znacznie jeden egzemplarz który sprzedałem (nie wiem dlaczego......)
http://archiwumallegro.com.pl/komar+rome...92071.html
Aktualnie rozpocząłem budowę nowego egzemplarza, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Mam nadzieję że nie będzie nikt pisał komentarzy typu " zniszczył kolejny egzemplarz". Mam świadomość że komarków ubywa. Jednak mam również świadomość jak wiele tego typu sprzętów idzie do huty. Można to samo powiedzieć o każdym który do tego przykłada rękę oraz o tych którzy z tym nic nie robią.
Się rozpisałem.......
Pozdrawiam,
Wojtek!!!!!
Mam nadzieję, że kolejny twój projekt będzie równie solidnie i estetycznie wykonany 