11-01-2013, 01:28:15
Było piękne lato, choć czasem padało, dużo wina się piło i masę Rometów kupowało. Niedziela, targowisko. Ujrzałem ten rower z przyczepioną kartką 45zł. Przypatrzyłem się dokładnie - moim oczom ukazał się pegaz Rometa. Pomyślałem - po co mi ten złom. No bez przesady. Wróciłem i do domu i przez tydzień modliłem się do wszystkiego, do czego się tylko dało, żeby znów przyjechał na plac oraz zastanawiałem się "Dlaczego ja go nie kupiłem?!". Kolejna niedziela - lecę jak poparzony w miejsce, gdzie stał tydzień temu. Jest!
- Panie, (pokazując na rower) 40zł dam.
- Zabieraj Pan.
Pierwsza myśl - co ja zrobiłem? Kupiłem damkę. A z resztą, będziemy jeździć.
[attachment=2069]
[attachment=2071]
[attachment=2070]
Na zdjęciach tego nie widać, ale ten rower był tak bardzo zużyty, że praktycznie ledwo jechał. Pierwszym i ostatnim krokiem w pracach było wywalenie tego czegoś z tyłu, co udawało bagażnik. Zakupiłem na placu oryginalny od Waganta. Następnym krokiem był ... zakup Jubilata i Kalina poszła w odstawkę. Postanowiłem się jej pozbyć.
[attachment=2072]
[attachment=2073]
Tak wyglądała tuż przed sprzedażą (no prawie, siodełko jeździ we Flamingu). Zdjęcia ukradłem sam sobie.
Pewnego pięknego dnia przyjechał do mnie starszy Pan i zabrał rower. I tu jak gdyby nigdy nic, urywa się jej historia. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczę ją na osiedlu.
- Panie, (pokazując na rower) 40zł dam.
- Zabieraj Pan.
Pierwsza myśl - co ja zrobiłem? Kupiłem damkę. A z resztą, będziemy jeździć.
[attachment=2069]
[attachment=2071]
[attachment=2070]
Na zdjęciach tego nie widać, ale ten rower był tak bardzo zużyty, że praktycznie ledwo jechał. Pierwszym i ostatnim krokiem w pracach było wywalenie tego czegoś z tyłu, co udawało bagażnik. Zakupiłem na placu oryginalny od Waganta. Następnym krokiem był ... zakup Jubilata i Kalina poszła w odstawkę. Postanowiłem się jej pozbyć.
[attachment=2072]
[attachment=2073]
Tak wyglądała tuż przed sprzedażą (no prawie, siodełko jeździ we Flamingu). Zdjęcia ukradłem sam sobie.
Pewnego pięknego dnia przyjechał do mnie starszy Pan i zabrał rower. I tu jak gdyby nigdy nic, urywa się jej historia. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczę ją na osiedlu.