08-01-2013, 01:50:06
W zamierzchłych czasach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (lata '70), kiedy to mój dziadek pracował jako stolarz zajmował się wykonywaniem mebli na zamówienie. Jeden z klientów "po starej znajomości" za usługę zapłacił lekko przechodzonym rowerem. Dziadek zgodził się. Pojazd praktycznie jest jedyną rzeczą, która po nim została do dnia dzisiejszego. (Zmarł w '84). Rower trafił "na wieczny spoczynek" do piwnicy.
Kiedy byłem mały, był moją ulubiona zabawką. Zawsze byłem na niego "sadzany" i wydawał mi się wtedy taki duży ... Rok temu, kiedy wyrosłem już z mojego chińskiego górala zapragnąłem mieć "nowy" rower. Przypomniałem sobie o tym "czymś" w piwnicy. Wyjąłem go. Wtedy jeszcze nie widziałem jaki "kolekcjonerski, wyjątkowy i co tam jeszcze" egzemplarz posiadam. Miałem nadzieję, że będzie to "jakiś Romet". Zobaczyłem logo ZZR i przez myśl przebiegła mi myśl wywalenia go na złom. "Skoro to nie Romet, to na co mi to, pomyślałem". Wróciłem do domu, odpaliłem internet i ... tego samego dnia pojazd stał już u mechanika. Wtedy wyjechał na świat po raz pierwszy od 1984 roku. Niestety rower jest w stanie naprawdę średnim. Korba ma straszliwe bicie, wszystko tak radośnie skrzypi podczas jazdy, że prędzej mnie słychać niż widać. Dlatego zakupiłem Jubilata, a ZZR znowu stoi w piwnicy i czeka aż napadnie mnie wena i coś ciekawego z niego wydłubię.
[attachment=2066]
W drodze do mechanika. Plener z niewiele młodszą komodą.
Obiecałem sobie, że na wiosnę doprowadzę go do stanu używalności. Obietnicy dotrzymam.
Kiedy byłem mały, był moją ulubiona zabawką. Zawsze byłem na niego "sadzany" i wydawał mi się wtedy taki duży ... Rok temu, kiedy wyrosłem już z mojego chińskiego górala zapragnąłem mieć "nowy" rower. Przypomniałem sobie o tym "czymś" w piwnicy. Wyjąłem go. Wtedy jeszcze nie widziałem jaki "kolekcjonerski, wyjątkowy i co tam jeszcze" egzemplarz posiadam. Miałem nadzieję, że będzie to "jakiś Romet". Zobaczyłem logo ZZR i przez myśl przebiegła mi myśl wywalenia go na złom. "Skoro to nie Romet, to na co mi to, pomyślałem". Wróciłem do domu, odpaliłem internet i ... tego samego dnia pojazd stał już u mechanika. Wtedy wyjechał na świat po raz pierwszy od 1984 roku. Niestety rower jest w stanie naprawdę średnim. Korba ma straszliwe bicie, wszystko tak radośnie skrzypi podczas jazdy, że prędzej mnie słychać niż widać. Dlatego zakupiłem Jubilata, a ZZR znowu stoi w piwnicy i czeka aż napadnie mnie wena i coś ciekawego z niego wydłubię.
[attachment=2066]
W drodze do mechanika. Plener z niewiele młodszą komodą.
Obiecałem sobie, że na wiosnę doprowadzę go do stanu używalności. Obietnicy dotrzymam.