Witam ponownie,
Zgodnie z podstawowymi zasadami BHP, które są takie, że jak się wchodzi, to się puka, niniejszym obecność na forum rozpocząłem od powitania
TUTAJ , tam też przedstawiłem powód dla którego zjawiłem się na forum, a mianowicie Jawkę 50 typ 20, którą pragnąłbym przywrócić do życia:
Jeszcze rano, moja nie działająca Jawka różniła się od działającej tylko tym przeklętym "nie" - niby tak mało, a dużo zmienia, i trzeba zacząć przygodę z przywróceniem jej do życia, i mam nadzieję, że jego pierwsze oznaki wyda jeszcze w tym sezonie.
Przygotowania zacząłem od urządzenia sobie małej jamki, w której będę prowadził swoją dłubaninę - komórka na działce, ledwo 2x3 metry, ale musi starczyć, bo nie mam się gdzie podziać. Zainstalowałem dwie bardzo długie obudowy jarzeniówek, co pozwala na w miarę wygodną pracę, rozproszone światło i wygląda całkiem profesjonalnie
Radosne rozkręcanie zacząłem po godzinie 20-tej, z kolejnymi śrubami mój entuzjazm opadał i opadał, aż pod koniec pracy ma dzisiaj, ok. 22:30 to właściwie tym entuzjazmem szurałem po ziemi. Zaczynałem pracę wyobrażając sobie, jak to Jawa stanie się snem, stanie się olśniewającym motylem, a tu z każdą śrubką, blaszką i elementem ta perspektywa przynajmniej na krótszą metę się oddala. A więc po krótce:
- wcześniej wspominałem, że kokon jest pęknięty nad kołem z prawej strony. Jest to jedyne dramatyczne uszkodzenie widoczne od zewnątrz. Z innych rzeczy to od wewnątrz jest wymalowany minią na czerwono, również przy śrubach pod siedzeniem - dziadek zabezpieczał jak leci, miało być dobrze, a nie ładnie, i być może to uratowało Jawkę, ale nie zmienia faktu, że niestety wygląda tragicznie, podobnie jak;
- wahacze tylne, cała rama dookoła zbiornika paliwa, obudowy amortyzatorów, tylne podnóżki - wszystko w minii;
- rama od kierownicy do silnika jest w oryginalnym kolorze, z drobnymi odpryskami farby ale bez rdzy - da się to przeżyć;
- kanapa poprzecierana na bokach, trzeba zmieniać poszycie
- osłony kolan, stopnie - nieco poobijane, bez rdzawych nalotów, ale za to ufajdane z wierzchu olejem i brudem. Od spodu tradycyjnie minia
- zbiornik paliwa z zewnątrz minia, w środku rdza, syf, muł i grzybnia, kupno nowego to mus, bo stary zdaje się nie do odratowania - gdyby nawet wypłukać porządnie (szkoda środowiska), to i tak pozostaje to, że rurka, która wznosi się nad króciec też jest zawalona syfem i nawet nie wiem jak to powinno wyglądać właściwie, żeby działało. Zaworek paliwa zapchany na dębowo, nie wiem czy da się go uratować, a taki fajny był, z napisem Jikov. Rozkręciłem - w środku jakaś uszczelka, ale ni to gumowa, ni plastikowa, niby można się domyśleć jak to działa, ale nie wiem czy nie jest na tyle zużyta, żeby się jeszcze do czegoś nadawała.
- silnik z wierzchu cały oblepiony paliwem, olejem, kurzem, ale pod tym nawet trochę się błyszczy. Odkręciłem pokrywkę po prawej stronie kryjącą przewody - w środku wygląda nawet czysto, zobaczymy co okaże się dalej. Gdyby nie to, że silnik wydawał jakieś dziwne dźwięki po wrzuceniu jedynki, to byłbym o silnik spokojny, chyba, że coś się tam zaczęło mielić.
* * *
Na tym kończę gorzkie żale na dzisiaj, zaczynam walczyć jutro.
Póki co, widzę to tak, że po wyjęciu i przeglądzie silnika, postaram się postawić Jawkę na kołach ze zrobionym zawieszeniem z przodu i mam nadzieję na jazdę testową. Jak pójdzie dobrze, to zajmę się kosmetyką, bo nie wiem czy warto inwestować pieniądze w malowanie ramy, jeśli nie będzie jeździła? Jeśli upewnię się, że technicznie jest wszystko OK, to zobaczę ile da się wyciągnąć z obecnych blach (białe osłonki i podstawki przydałoby się odmalować) i czy malowanie wszystkiego od zera będzie niezbędne - wiadomo, świeży lakier ładnie wygląda, ale Jawka nie będzie na handel, więc chciałbym zostawić jak najwięcej w oryginale. Napisu "Jawa 50" nie dokupię jako naklejki takiego jaki mam teraz, zastanawia mnie też od czego zależy to, że na kokonie są aluminiowe listwy ozdobne - czy późniejsze roczniki miały taki dodatek?
Pozdrawiam!
P.S. Większej ilości zdjęć na razie nie mam. Będę zmuszony pracować przy Jawce wieczorami, a zdjęcia w miarę pogody będę robił następnego dnia.