Chlopcy Rometowcy - Forum Romeciarzy!

Pełna wersja: Jawa 50 typ 20 (1974) remont
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Mam prawie identyczną Jawkę co Ty, życzę cierpliwości w remoncie Big Grin swoją skończyłem w 2 lata jakoś Smile

W czasie deszczu dzieci się nudzą....

Niedziela taka, że można się pochlastać, dzieci oglądały bajki, a ja wykorzystałem moment na złożenie gaźnika posiłkując się filmikami z Internetu i skanami instrukcji serwisowych do Jawy.

Elementy gaźnika po nocy spędzonej w oleju napędowym, żeby rozpuścił się brud, po szorowaniu starą szczoteczką do zębów trafiły do kąpieli z benzyny ekstrakcyjnej, by ta usunęła tłuste resztki ropy. Właściwie miałem już składać wszystko, bo zabrudzenia puściły niemal w 100%:



ale spokoju nie dawały mi kanały dysz i reszta zakamarków do których nie byłem w stanie dotrzeć za pomocą szmat, papieru, pędzli i szczoteczki. Szybka lektura forów podsunęła pomysł na przygotowanie wrzącej kąpieli.

Bul, bul, bul... Spora ilość 10% octu spirytusowego i moczenie w ropie i benzynie nie były w stanie ukryć bukietu Mixolu ulatniającego się wraz ze wzrostem temperatury.



Syf, który osiadł na ściankach pokazuje, że jednak znalazły się nietknięte przeze mnie miejsca, choć mimo tego i tak dosyć dobrze umyłem wszystko wstęnie:



Złożony gaźnik wygląda prawie jak prosto z fabryki, na pewno 100 razy lepie niż po wyciągnięciu Jawki z komórki:



Następny krok to zamontowanie magneta, cewek, nowego kondensatora, poszukiwanie iskry. Późńiej wydech i można będzie klecić prowizoryczny stojan na pierwsze odpalenie silnika.
Mało nowych komentarzy, zero krytyki, to lecę dalej...

Kolejne wieczory minęły ponownie na przygotowaniach do wielkiego odpalenia silnika. Wyczyściłem zarówno obudowę filtra powietrza oraz założyłem nowy filtr. Wyczyściłem i wypolerowałem tłumik oraz kolanko wydechu - na ile się dało, bo w niektórych miejscach powstały po prostu wżery, których nie usunę, więc póki co będę musiał z nimi żyć - ważne, że żaden element już nie brudzi, można iść dalej, a jak będzie to wyglądało źle, to dopiero będę myślał nad chromowaniem od nowa albo zakupem nowej części. Takie mam założenia.

Oficjalnie skończyłem wszelkie prace związane z polerowaniem silnika - uporałem się z prawą osłoną oraz poprawiłem osłonę sprzęgła, bo denerwowały mnie niedoróbki przy przetłoczeniu i rysy na płaskich powierzchniach. Do lustra co prawda i tak jeszcze dużo brakuje, ale jak dla mnie jest to już stan jaki mogę zaakceptować, choć już obawiam się o utrzymanie polerowanych powierzchni w tym stanie jaki udało mi się osiągnąć, bo dotykanie ich nawet czystymi, choć mokrymi paluchami pozostawia ślady ciężkie do usunięcia szmatką.



Z drobiazgów muszę jeszcze:
- przylutować jeden kabel przy magnecie,
- wymienić kondensator tak na wszelki wypadek, bo kręcąc magnetem mam iskrę na platynkach
- sprawdzić świecę.

Właściwie, poza tym co powyżej, to w silniku brakuje tylko ustawienia zapłonu (muszę jeszcze się tego nauczyć), dokręcenia wszystkich śrubek spustowych, zalania oleju i podłączeniu na krótko cewki WN, świecy i małego zasobniczka na paliwo. Zaczynam szukać oleju przekładniowego i oleju do mieszanki a w wolnych chwilach sposobię stojan na silnik, żeby móc go obsługiwać, uruchomić i regulować poza ramą.

W związku z moim poprzednim pytaniem o podłączenie elektryki na szybko, według poniższego obrazka i mojej wątłej wiedzy, cewkę WN trzeba podpiąć do masy oraz uzwojenia przy przerywaczu, żeby uzyskać iskrę i możliwość odpalenia silnika bez całej wiązki elektrycznej?



No i tradycyjnie, coś (prawie) z zupełnie innej beczki na poprawę humoru:

Tak dobrze rozumiesz idee działania najprostszego układu zapłonowego, co do gaźnika to do szczęścia brakuje mu ocynkowanych wkrętów i śrub- wtedy robota byłaby fachowa, jeśli dałeś rade złożyć ten motor zgodnie ze sztuką że bedzie zdatny do eksploatacji to ustawienie zapłonu też będzie czystą przyjemnoścą, tym bardziej że to 223- prościej sie chyba nie da.
Nie zaszkodziła gaźnikowi taka kąpiel?
Profesjonalnie to wygląda, bez wahania dałbym Ci silnik do polerki Wink
Fajnie, że są jawerzy wśród nas Big Grin
Powodzenia w pracach!
kaziq o śrubach przy gaźniku piszesz pod względem estetycznym czy też kryje się za tym jeszcze jakaś inna właściwość? Póki co, komplet nowych śrub ocynkowanych kupiłem tylko do złożenia silnika, a w planach mam zakup komplety śrub nierdzewnych do montowania wszystkich innych elementów. Jak czytałem, po malowaniu proszkowym należy zastosować śruby nierdzewne, gdyż ocynkowane reagują z powłoką lakierowaną. Nie wiem na ile to prawda, ale właśnie takie zastosuję. Jeśli w tym zestawie nie będzie śrub do gaźnika to z czasem, po uruchomieniu silnika, złożeniu skutera w całość, będę podmieniał zużyte elementy na nowe - na etapie totalnej kosmetyki. Na razie priorytetem jest dla mnie uruchomienie silnika, starałem się, efekt jest chyba dobry, wał kręcił się dosyć lekko po społowieniu silnika, a i resztę elementów sprawdzałem po 10 razy zanim cokolwiek zrobiłem. Trzymaj kciuki, bo problemy pewnie się pojawią jeszcze nie raz.

rafi555, ocet to nie mój pomysł, ale sposób jaki znalazłem w kilku miejscach w Internecie. Jednemu prawie zeżarło gaźnik, ale inni chwalili metodę i nie narzekali. Jak będzie w moim przypadku tego nie wiem, ale biorąc pod uwagę, że mimo wcześniejszych zabiegów, z zakamarków wypłynęło jeszcze trochę brudu do którego nie mógłbym dotrzeć, całą operację oceniam na plus. Jaki będzie długotrwały efekt, tego na razie nie mogę powiedzieć, ale nie sądzę, żebym mógł mieć przez to jakieś problemy.

Waldku dziękuję za dobre słowo, silnik dla mnie wygląda elegancko choć na żywo nie jest to fabryka ani profesjonalne polerowanie, np. wibracyjne, z zastosowaniem drogiej chemii. Jak na warunki domowe i minimalną inwestycję w środki ścierne (papier 240 - 400 - 600 - 800 - 1200 - 1500 - 2000 + zielona pasta polerska na kole filcowym na tokarce) oraz pracę własnych rąk jestem zadowolony i mam nadzieję, że wstydu nie będzie, choć na początku nie wierzyłem w powodzenie misji polerskiej, szczególnie, że nie mogłem sobie pozwolić nawet na zakup dremela by nieco ułatwić sobie zadanie. Z drugiej strony, nie podjąłbym się polerki dla kogoś bez solidnej inwestycji w sprzęt, bo jednak wstydziłbym się efektu.
Bardzo ładna robota, co do ocynków i malowania proszkowego to pierwszy raz słyszę o tym że jedno szkodzi drugiemu.W mojej Wuesce mam ramę i parę elementów w proszku, oryginalnym śrubom po ponownym cynkowaniu nic się nie dzieje, lakierowi też.
Gotowanie gaźnika w occie działa, ale na kamień który się w nim osadza, a nie na osady z paliwa i tym podobnych. Pisałeś o niezbyt precyzyjnie zmieniających się biegach, po zalaniu olejem powinno być lepiej, ale w zasadzie w tych silnikach te biegi nigdy za lekko nie wchodziły, taki urok.
O mamo... Kolejny wieczór, kolejne wyzwanie. Dzisiaj postanowiłem ustawić zapłon, bo do kompletnego złożenia silnika potrzebuję jeszcze dwóch oringów, których nie mogłem dostać od ręki na mieście.

Nie wiem jak niektórym udaje się ustawić zapłon za pomocą gwoździa wtykanego przez otwór świecy, zaznaczając na nim GMP flamastrem, kiedy ja, po zdjęciu głowicy za pomocą suwmiarki nie byłem pewny pomiarów. Dodatkowe minuty straciłem na to, żeby moment rozwarcia styków pomierzyć omomierzem, bo cały czas dostawałem zwarcie (trzeba od przerywacza odłączyć cewkę i kondensator) no i ustawić moment rozwarcia styków 1,8mm przed GMP, bo jakoś u mnie brakowało tych kilku stopni, żeby odpowiednio obrócić podstawkę iskrownika. Podejrzewam, że nadmiernie wytarł się ten ślizg na ramieniu młoteczka. Jeśli wszystko dobrze zmierzyłem, to przerwa między stykami jest ok, a zapłon jest ustawiony na 1,95mm choć oczywiście mogę się zupełnie mylić. Przydałby mi się wskaźnik zegarowy, na następny raz. Może ojciec będzie miał pożyczyć.

Ignorancja to jednak błogosławieństwo...
Ja ustawiam tak:
Ustawiam tłok w gmp i zaznaczam na magnecie
Cofam o 2 mmi zaznaczam na magnecie
ustawiam znów w gmp po kresce na magnecie
wkładam zgnieciony kapsel w styki reguluję odpowiednio
ustawiam 2 mm przed względem kreski
wkładam papierek po cukierku w styki i ustawiam tak żeby dość ciasno wychodził
następnie odłączam wszystko od kowadełka i przykręcam czujnik
ustawiam na czujnik ciągłości obwodu
lekko przesuwam magnetem w tą i we w to
ma piszczeć w momencie najechania na kreske
skręcam wszystko
jeżdżę bez dekla obserwując moc motorka i reguluję platynki aby miał największego buta i najlepiej odpalał
ma działać

Git robota jeszcze pytanie jak polerowałeś silnik ? jakimi papierami, pastami, tarczami ? ładny efekt
NoSeLatamTrochu poczytaj temat, kilka postów wyżej wszystko jest.
Czytałem, ale najwyraźniej jestem ślepy :/

nie, nie znajdę :/
(19-07-2018 01:28:26)BellaUrsa napisał(a): [ -> ]... warunki domowe i minimalną inwestycję w środki ścierne (papier 240 - 400 - 600 - 800 - 1200 - 1500 - 2000 + zielona pasta polerska na kole filcowym na tokarce) oraz pracę własnych rąk...
Witam,

Miło mi znowu napisać o postępach w pracy, ponieważ z pomocą Taty udało mi się zamontować silnik do tymczasowego stojaka. Podzieliliśmy się pracą w ten sposób, że projekt i cięcie wykonałem sam, a on - jako stary fachowiec od dobrej roboty, ciężkiego sprzętu, co to niejeden raz remontował Malucha a i ma za sobą kilometry bieżące spawów różnych - pospawał wszystko w całość. Nie jest to może model pokazowy, niemniej spełnia swoje funkcje wybitnie dobrze jak na 30 minut roboty:



Po podłączeniu filtra powietrza, przewodu paliwowego zakończonego strzykawą i spięciu elektryki nadszedł długo wyczekiwany moment odpalenia silnika. Pierwsze kopnięcie nic nie dało, odpaliła za drugim (!) a właściwie nie kopnięciem, ale zakręceniem kopnikiem ręką. Silnik ożył, choć zaczął nabierać wysokich obrotów, szybka kontra śrubą wolnych obrotów nie wpłynęła na silnik, więc wyłączyłem cały system rozłączając przewody. Po szybkiej regulacji śrubek i podpięciu filtra powietrza na nowo (bo spadł od rwącego się do jazdy silnika) zakręciłem drugi raz, przy czym zapalił stylem Chucka Norrisa z półobrotu, po chwili wkręcając się na jeszcze wyższe obroty. Wyłączyłem go ponownie.
Wydawało mi się, że może linka gazu, którą podpiąłem do kierownicy jest zbyt mocno naciągnięta. Wyregulowałem ją, posprawdzałem resztę elementów i....

...niestety silnik milczy. Nie zagada już choćby na chwilę. Iskra jest, ale świeca cały czas jest mokra. Ze zidentyfikowanych problemów to widzę, że przelewanie gaźnika kończy się wylewaniem się mieszanki przez uszczelkę Angry Pokrywka jest dokręcona poprawnie, a skubana uszczelka nie trzyma paliwa w komorze pływakowej. Póki co nie przestawiałem iglicy na inny ząbek, postaram się uszczelnić komorę pływakową i mam nadzieję, że da to jakiś rezultat.

Cieszę się niesłychanie, że po tych tygodniach składania silnika po raz pierwszy w życiu, ten zagadał za drugim podejściem (i z tego co widziałem na filmikach, wydawał zdrowe odgłosy czechosłowackiego dwusuwa), jednak z drugiej strony, jestem w czarnej, bo mimo początkowego sukcesu teraz nie wiem co zrobić.

Trzymajcie kciuki.

[Przepraszam za post pod postem, ale niestety spoźniłem się z edycją poprzedniego]

Panowie, Jawa ożyła po przestawieniu iglicy na najwyższy ząbek i właściwie działa stabilnie jednak niepokoi mnie pewien odgłos, przypominający - nie wiem - równomierne bicie metalu o metal, ocieranie metalu o metal jak przy toczeniu na tokarce. ten dziwny odgłos czasem ustępuje, pozostaje tylko poprykiwanie 2t, ale po chwili znowu się pojawia niezależnie od obrotów silnika.
Podobny odgłos słychać na filmiku poniżej od 0:38:

https://www.youtube.com/watch?v=NYdr1F4BUcc

Czy właśnie zacieram silnik czy jest to taka jego natura? Nie mam zupełnie pojęcia jak powinna zachowywać się taka Jawa.
Stron: 1 2 3 4
Przekierowanie