Pewnego jesiennego wieczoru przy oglądaniu filmów z wycieczek innych doszedłem do wniosku, że jeżeli inny jeżdżą to i ja pojadę. I tak powstał pomysł udania się ogarem nad Zalew Sulejowski.Jest to trasa wynosząca około 300km w jedną stronę. Planuje pokonać ja w 12H, robiąc co 50km przerwy na schłodzenie silnika. Planowany wyjazd to 17 lipca 2015r. W najbliższym czasie zamierzam skończyć generalny remont silnika i na wiosnę zacząć przygotowania. I tu moje pytanie. Jak powinienem db przygotować sprzęt i jakie części ze sobą zabrać ?
Super pomysł!Atak do tematu to na pewno weź: klucz do świecy,śrubokręt,kombinerki,zapasową świecę,zapasowy filtr powietrza (nie koniecznie ale może sie zapchać i wiesz),i wiadomo sprawdzaj poziom oleju w sprzęgle i może te 50 km to troche za dużo nwm możę 35km
ale szkoda czasu w sumie.
30km to ja motorynką na full gazie leciałem ze zlotów,50km to norma nie dramatyzujmy,ja bym brał linki bo jak peknie to lipa,dętki
(17-10-2014 20:01:48)kacpii2001 napisał(a): [ -> ]Super pomysł!Atak do tematu to na pewno weź: klucz do świecy,śrubokręt,kombinerki,zapasową świecę,zapasowy filtr powietrza (nie koniecznie ale może sie zapchać i wiesz),i wiadomo sprawdzaj poziom oleju w sprzęgle i może te 50 km to troche za dużo nwm możę 35km
ale szkoda czasu w sumie.
Po 1. zapasowy filtr powietrza to bzdura. Nie wiem jakiego trzeba mieć pecha żeby tak nagle zapchał się ten filtr skoro ja mam jeden jakoś od półtorej roku i nie ma śladu zużycia. Po 2. Jeśli silnik jest dotarty to bez przerwy może jechać nawet więcej niż 50km i to bez żadnego problemu. Wszystko oczywiście zależy od temperatury otoczenia i tego czy większość czasu jedzie z większą prędkością (co sprzyja chłodzeniu silnika).
Pojeździsz komarem po remoncie to będziesz miał obycie w tym, co może ewentualnie się zepsuć. Nie popadajmy w skrajności, bo dojdzie do etapu, że będzie jechał za nim ktoś samochodem z drugim komarem na przyczepie... Jak coś robi tysiące km bezawaryjnie, to po co mu filtr powietrza, wydech? Jeśli silnik jest szczelny, to po kiego ma sprawdzać olej w silniku co 50km?
Kiedyś miałem 80km do przejechania, wsiadłem, pojechałem i tyle, nawet przez myśl mi nie przeszło stawać na jakieś schłodzenie silnika, zwłaszcza, że prędkość podróżna nie jest bardzo zbliżona do prędkości maksymalnej. Prędzej plecy albo 4 litery będą go bolały, niż silnik będzie rzęził ostatkiem sił.
zgadzam się z Jurkiem ja też komarakiem 60 km jechałem nawet się niebałem czy się zepsuje czy nie
Głupoty, głupoty i jeszcze raz głupoty.... Jaki kurde wydech ?
Mój ogar (w słabym stanie, nie oszukujmy się) robił te 60-80 km bez przerwy i nic. Ewentualnie raz się platynka przestawiła. W charcie podobnie, poza płaskim śrubokrętem nic nie jest potrzebne.
Weź sobie płaski, klucz 10/13, 17 - do ewentualnego naciągniecia koła) i kilka nakrętek (223 lubi wibrować. ) nie popadajmy w głupote, stare motorki nie są jakieś gorsze, wystarczy umieć się nimi posługiwać.
O silnik to się nie obawiam bo przeszedł generalny remont i wszystkie wadliwe elementy zostały wymienione na nowe więc nie powinno być z nim większych problemów.
Ja do sulejowa mam ok 20km . Więc gdyby "coś" stało się na miejscu możesz walić PW
Zrobienie 300 km na siodle ogara to nie lada wyczyn. Ja przy 200 km to na stojąco już jechałem a prędkość była o te 30 40 km/h większa
Marcin, myślę, że najważniejsze jest to, żeby jemu się podobała wyprawa. Nie wiadomo, może w przyszłości pojedzie dalej
Myślę że zestaw małego mechanika i jedzenie
-klucze (koła,zapłon,regulacjia itp)
-łatki
-pompka
-żarówki bo to jednak 300 km nie wiadomo jak sprawy się potoczą a po ciemku bez światła to i lunatyk nie wróci.
-świeca/fajka/kondensator
-olejek do benzynki co by był jak by na stacji nie było
A przed wyjazdem warto zrobić oględziny i po dokręcać co się rusza