Chlopcy Rometowcy - Forum Romeciarzy!

Pełna wersja: Trzaśnięcie i dzwonienie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Siemka, chciałbym opowiedzieć o tym co mi się przydarzyło podczas wycieczki do Cieszyna.

Więc tak, od jakiegoś czasu mój silnik tracił moc, zaraz po remoncie był mocny jak cholera, każde wzniesienie na 3 biegu brałem bez problemu, ruszanie to było 3s na 1biegu 2s na 2biegu a potem już na trójce do maksymalnych obrotów, no ale moc zaczęła gwałtownie spadać z nie wiadomych przyczyn (możecie o tym przeczytać w tym temacie http://www.chlopcyrometowcy.pl/showthread.php?tid=17258) i do tego przy wyższych obrotach przy dodawaniu gazu coś wyraźnie dzwoniło, nie zwracałem na to większej uwagi, już przed wyjazdem miałem problem wjechać na niektóre górki ale było znośnie. Po wyruszeniu na wycieczkę dzwonienie było coraz przy niższych obrotach i nawet przy małym dodawaniu gazu, do tego słabł z kilometra na kilometr, każde wzniesienie na jedynce i ruszenie było mozolne. Gdy już byliśmy gdzieś 30 kilometrów od domu (przejechaliśmy już 170) na całkiem stromym zjeździe przy wysokich obrotach silnik nagle zgasł, prawie blokując koło, było to jak mocne naciśnięcie na hamulec, po czym silnik jak by znowu zapalił ale z całkiem innym dźwiękiem, wystraszyłem się i się zatrzymałem, po zatrzymaniu mimo wciśniętego sprzęgła silnik zgasł, gdy próbowałem zapalić kopka chodziła całkiem lekko ale silnik nie chciał zapalić i było słychać bardzo głośne dzwonienie, tak jak by tłok o świece haczył, wymieniłem świece na krótszą, to samo, odkręciłem głowice i nie zauważyłem nic nadzwyczajnego, przy kopaniu bez założonej świecy dźwięku nie było. Poczekałem i odpaliłem z trudem, silnik bardzo głośno dzwonił, nie trzymał obrotów i słabo reagował na gaz, czyli wciskam gaz do oporu a on dopiero po chwili to załapuje. Ale próbowałem tak dojechać do domu, każde ruszanie bez odepchnięcia się zakończyło by się zgaszeniem silnika, każde wzniesienie nawet małe odczuwałem natychmiast zwalniając, ale jakoś dojechałem.

Piszcie co wy myślicie że stało, jutro i tak rozbiorę silnik więc się dowiemy ale możecie coś pomyśleć. Każda sensowa wypowiedz będzie nagradzana przez "pomógł"

Gratuluje każdemu kto przeczytał ten długi tekst.
Przeczytałem całe Big Grin
Mi coś dzwoniło w cylindrze jak miałem luz na tulejce korbowodu, ale to chyba mi dzwoniło też jak miałem świecę wykręconą.
Miałem podobny problem i okazało się że w korbowodzie nie było igiełek (nie mam pojęcia jak ten romet zapalił)
Był szlif cylindra i był dotarty? Części dobrych marek? Po mojemu to "dzwonienie", "pukanie" to wyrobiony sworzeń lub łożysko igiełkowe na wale. Ale tak szybko?
(25-08-2013 22:56:44)Wojtek3362 napisał(a): [ -> ]Był szlif cylindra i był dotarty? Części dobrych marek? Po mojemu to "dzwonienie", "pukanie" to wyrobiony sworzeń lub łożysko igiełkowe na wale. Ale tak szybko?
Był robiony szlif, docierałem około 200 kilometrów lub więcej (nie miałem licznika) wał i cylinder oryginał, zestaw tłok ten http://allegro.pl/romet-motorynka-nowy-t...01238.html łożyska na wale też jakieś chińskie. Stan wału wydawał się całkiem dobry, bez luzów. Po remoncie jest zrobione około 900 kilometrów
Więc tak, ja myślę że wypadło zabezpieczenie które potem przez długi czas dzwoniło i robiło ryski, po czym sworzeń zaczął się wysuwać aż w końcu na tyle się wysunął że zahaczył o okno przelotowe zatrzymując silnik i robiąc ogromne rysy w cylindrze.
Już wiem co się stało, ale to dalej nie tłumaczy dzwonienia i tak gwałtownego spadku mocy. Cylinder się zatarł przez przegrzanie, dlatego mi tak zahamował na tej górze.
Czy przypadkiem nie hamowałeś silnikiem podczas zjazdu z tej góry?
Nie, dodawałem lekko gazu jednocześnie hamując żeby silnik miał smarowanie przy dużych obrotach.
Przekierowanie